poniedziałek, 28 maja 2012

Czary - Mary

W sumie to nie wiem jak zacząć. Kto ze mną jest od jakiegoś czasu, zna nasz największy problem - alergia. Czasem aż spędza mi sen z powiek. Tak bardzo uważam co kupuje i co daje do jedzenia Antoni. Szczególnie, że ostatnio po plasterku jajka i serku tak ją wysypało, że niezbędna była maść ze sterydem (wrr...). No i właśnie tu jest zagadka. Zje jajeczko - lekarz, zje angielkę - lekarza ... A w niedzielę byliśmy na komunii u syna mojej kuzynki. Obiad był w lokalu czyli mnóstwo jedzenia i zastawione stoły. Nie sposób było odmówić Antosi. No cóż, pomyślała trudno ... Czyli skoro nie było kontroli, zjadła (uwaga!) rosół z makaronem (pszennym rzecz jasna), cztery ciastka rurki z kremem kakaowym, markizę kakaową z nieznanym mi nadzieniem, mięsko z sosem (sos na 100% był zagęszczany mąką) i pół krokieta z mięsem. Ja nie mogłam w nocy spać, bo cały czas myślałam co to będzie z moim Maleństwem, czy bardzo ją wysypie, czy wapno wystarczy ...

Antonia wstała o 7.00. Poszłam po nią i przyniosłam do naszego pokoju. Rozbieram. A tam nic! Delikatnie szorstkie łydki, ale żadnej plamki, no nic! I dziś cały dzień się zastanawiam jak to działa. Czy od namiaru wszystkiego skóra po prostu nie zareagowała? A może "przetworzone" (tzn w produktach typu ciastko, makaron) jajko, mąka i mleko nie uczula, a tylko w bezpośrednim kontakcie? Nie wiem. Zastanawiam się dalej. A póki co w lodówce właśnie mam mleko sojowe, także jutro spróbujemy może budyń. I dziś udało mi się kupić sojowe krówki :) Ktoś wiedział o ich istnieniu? A smakują dokładnie tak samo jak zwykłe - super.


No i przypominam o swoim konkursie, do udziału którego serdecznie zapraszam.


piątek, 25 maja 2012

I ja też już mam szczoteczkę MAM

Jak zapewne zauważyłyście, od jakiegoś czasu widnieje na stronie nowe logo i baner firmy MAM Baby. To dokładnie to o czym myślicie. Zgłosiłyśmy się z Antonią do testowania ich produktów. Bardzo miło ze strony MAM, ze nie przysłali standardowego pakietu, tylko poproszona nas o wybór produktów do testowania. Przejrzałam dokładnie całą ofertę i w końcu zdecydowałam się na łyżeczki, kubek niekapek, miseczkę oraz szczoteczkę do zębów. I to właśnie ona - szczoteczka, jest gwiazdą dzisiejszego wpisu. A prezentuje się tak:


Pierwsze wrażenie: super kolor. Bardzo intensywny i żywy, aż chce się schrupać. Jest naprawdę dobrze zaprojektowana i dopasowana do małej rączki.Gumowy, wyprofilowany uchwyt sprawia, że szczoteczka łatwo się chwyta i nie wyślizguje. Dodatkowo wsłosie jest takie jakie być powinno. Miękkie, ale nie bardzo miękkie, takie w sam raz.

Ponieważ wcześniej używaliśmy szczoteczki innej firmy, jak Antonia dostała do rączki tą, musiała ją dokładnie obejrzeć i zbadać.


Chwila niepokoju, zastanowienia i ... Jest akceptacja! Czyli nakładamy pastę i myjemy ząbki. Jak Antonia była mniejsza to ja szczotkowałam jej ząbki, ale od jakiegoś czasu na wszystko mówi "Ja siama". To niech myje sama. Czasem mama pomaga w myciu tych dalszych ząbków, ale tylko czasem. A ze szczoteczką radzimy sobie tak:

Szczoteczka całkowicie spełnia nasze oczekiwania i na pewno jak się zużyje, kupimy drugą, też MAM. najważniejesze, że podoba się Antoni, bez problemu potrafi się nia posługiwać i jest zadowolona :)
Cena szczoteczki - około 18zł, czyli porównywalna z innymi markami. Jeśli jeszcze się nie zdecydowałyście - ja i Antonia polecamy :)


czwartek, 24 maja 2012

Pokój Antoni - Happino.pl

Kochana Babciu!
Dziękuję bardzo za rowerek, który mi wysłałaś. Właśnie wczoraj przyniósł mi go Pan listonosz. Jest bardzo fajny, ale jeszcze na nim nie jeździłam, bo tatuś nie może go złożyć. Dziś znów próbował i podsłuchałam jak mówi: "Szkoda, że ta instrucja pińcet stron nie ma. Mogła go sama złożyć, a nie w częściach wysyła głupia baba", ale ja nie wiem jaka baba. Chciałam spytać tatusia, ale mama mówi, że nieładnie podsłuchiwać, to nie pytałam.
Wiesz babciu, mamusia powiedziała, że na moje urodziny będę mogła zaprosić koleżanki. Chyba poproszę Gabrysię, Majeczkę i Zuzię. I jeszcze może małą Julcie i Hanię no i Alicję. I nie wiem kogo jeszcze. Wiesz babciu, że z okazji moich urodzin rodzice wyremontowali mój pokoik? Mamusia powiedziała, że musi być ładnie jak przyjdzie do mnie tyle koleżanek. I sama mogłam wybrać sobie kolor i obrazki na ściane i literki i wszystko. Tak troszkę Ci opowiem jak wygląda, a jak przyjedziesz to sama zobaczysz.
Byliśmy w sklepie i oglądałam farby i wybrałam sobie taki jasny fioletowy, tzn bardziej różowy, no taki - mama mówi, że to lawendowy, ale ja nie wiem co to lawendowy. Nad moim łóżeczkiem powiesiliśmy taką tabliczkę z kotkiem, bo ja uwielbiam kotki i moim imieniem - Antonia. Obok łóżeczka tatuś nakleił na ścianie dużego pieska, żeby mnie pilnował i straszył złe sny. I chyba te złe sny się go boją, bo wcale nie przychodzą.
Pamiętasz babciu jakie miałam mebelki? Takie jednego koloru, takie jasne takie troszkę jak piasek. To kupiliśmy takie kolorowe motylki i teraz już są ładne i nie takie smutne. A na szafie, tam gdzie mamusia zaznaczała jaka już jestem duża, przykleiła taką miarkę żeby było łatwiej zaznaczyć. Też wybrałam z kotkiem, bo wiesz że uwielbiam kotki. I kupiliśmy jeszcze kilka obrazków też z kotkiem i ptaszkiem i misiem i powiesiliśmy tam na ścianie gdzie stoi taka szafka z szufladami i moje biureczko. I na biureczko mama też kupiła mi ramkę na zdjęcie. Była taka z kotkiem, ale mama powiedziała, że za dużo już tych kotów i kazała wybrać z misiem. Ale z misiem też mi się podoba, bo ja bardzo lubię bajkę Mały Miś Kuba. Szkoda, że nie było też z małpką, bo bardzo lubię Ciekawskiego George'a.
Teraz już wiesz jaki mam ładny nowy pokoik. Bardzo mi się podoba. A przyjedziesz do nas na moje urodziny? Bo mamusia mówi, że nie wie i mam się sama spytać. To się sama pytam - przyjedziesz? A przywieziesz mi te dobre ciasteczka? I mój nowy pokój zobaczysz. Przyjedziesz, prawda?
Muszę już konczyć, bo mamusia idzie na pocztę i wyślę mój list.
Papa babciu.

wtorek, 22 maja 2012

Kilka dni na wsi

I op...
  W niedzielę odbyła się komunia cheśnicy mojego męża. Trzeba było spełnić obowiązek i pojechać. Ponieważ chrześnica mieszka dość daleko - w Boryszynie, wybraliśmy się do niej już w środę. Pogoda była tak różna - od 5 stopni do 30 w niedzielę. Ale Antoni nie przeszkadzało to w zabawie i poznawaniu zwierzątek. Jak już pisałam, najbardziej do gustu przypadły jej świnki. Mogłaby cały dzień spędzić w chlewiku, patrząc na nie, próbując pogłaskać i rzucić jakiegoś ziemniaczka do jedzenia. Drugim ulubionym zwierzątkiem okazały się kury. Jak wychodziła z chlewika, szła do kurnika. I znów rzucała im ziarenka, lała wodę i biegała za nimi krzycząc: "Oć koko, caji" <chodź kurko, cacy>. Jak już nakarmiła świnki i kurki, wracała do domu, a tam czekała na nią kocica Sikorka i dwa małe kotki - czyli szaleńswto. Nie wiem po kim odziedziczyła to zamiłowanie do kotów, bo ja osobiście ich nie znoszę, za to ona uwielbia. Nosiła małe kotki tu i tam. Głaskała, cacała - jednego nawet nazwała Bibi (??).

 





Bibi
Wiecie, że raz w roku właśnie w Boryszynie organizowany jest Zlot Miłośników Fortyfikacji. Z tej okazji jest wiele atrakcji m.in. inscenizajca bitwy, parada pojazdów militarnych i koncerty. Mieliśmy szczęście, bo w tym roku zlot był 18 -19 maja czyli tuż przed komunią. Obejrzeliśmy wszystko i wysłuchaliśmy na żywo Kobranocki i TSA. Jak ktos lubi takie imprezy - polecam. Niestety następna dopiero za rok, jakoś w maju :)

Buszujący w zbożu
 


poniedziałek, 21 maja 2012

Konkurs, konkurs, konkurs ...

Jakieś takie małe zainteresowanie z Waszej strony. Drodzy moi przypominam o konkursie. Klikajcie, wysyłajcie, wygrywajcie! Jutro postaram się o aktualizację zdjęć z nagrodami.

Johnson's Baby Bedtime

Podjęliśmy wyzwanie Bedtime i jako wyróżnienie otrzymaliśmy całą gamę produktów z tej serii. A dokładniej:


Czyli już dziś rozpoczynamy testowanie. Odrobinkę mam wątpliwości, bo chodzą słuchy, że te produkty uczulają, a my jak wiecie borykamy się z alergią. Ale z drugiej strony, od jakiegoś czasu używamy Johnson's Baby zwykłego płynu do kąpieli i jest dobrze. Na bierząco będę opisywać działania kosmetyków. Jestem bardzo ciekawa, czy działają kojąco i uspokajająco jak zapewnia producent. Sprawdzimy!

Poza testowaniem... Kilka dni spędziliśmy u rodziny na wsi, postaram się coś napisać wieczorem i udokumentować zdjęciami. Antosi na moje nieszczęście najbardziej do gustu przypadły świnki i po godzinie spędzonej w chlewiku, sama pachniała jak one :/ Raz nawet udało jej się dotknąć małego prosiaczka i zaraz potym przbiegła i dała mi do powąchania rączki. Fuuuj! :)

środa, 16 maja 2012

Zaproszenia do przedszkola - do rozdania

Stoicie przed wyborem przedszkola dla swojego dziecka? Nie wiecie jak Wasza pociecha się zachowa? Będzie szczęśliwa czy wręcz przeciwnie? Może zainteresuje Was ta informacja:
Dziś i jutro mamy do rozdania 4 tygodniowe zaproszenia do przedszkola. Można przetestować fajne przedszkole, sprawdzić jak się dziecko zaaklimatyzuje. Wystarczy odpowiedzieć na proste pytanie. Więcej informacji pod artykułem: Co daje dziecku przedszkole

PS. Jest już pierwsze zdjęcie konkursowe. Mam nadzieję, że to zwiastun kolejnych :) Niedługo postaram się o galerię.

poniedziałek, 14 maja 2012

Zdziwione dzieciaczki - cudaczki konkurs

I stało się. Pogrupowałam ostatnio wygrane rzeczy, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Z tego właśnie powodu ogłaszam mały konkursik fotograficzno - literacki "Zdziwione dzieciaczki - cudaczki".

A zasady są takie:
  • zostaw komentarz pod postem, wraz z adresem e-mail, z którego wyślesz zdjęcie lub historię,
  • umieść na swoim blogu baner informujący o konkursie, z linkiem do tego posta,
  • zdjęcie lub historię wyślij na adres katarzyna_ignaczak@yahoo.com,
  • na Wasze prace czekam do niedzieli 24.06.
  • jeśli nie posiadasz bloga, dodaj post anonimowy wraz z adresem e-mail, z którego wyślesz zdjęcie lub historię. Będzie miło, jeśli podzielisz się linkiem do tego posta na fc lub nk,
  • jeśli nie chcesz upubliczniać wizerunku dziecka, opisz Waszą wspólną przygodę i zdziwienie swojego Maleństwa, albo może wiersz.
Temat, hmm mało sprecyzowany, ale o to chodziło - o dowolność. Zobaczymy jak Wy go rozumiecie :) Może być jedno zdjęcie lub dwa albo jak macie ochotę - kolaż . Na chwilę obecną przewiduje trzy małe zestawy nagród.

 A oto one:


Zestaw nr 1 zawiera:
Dwie pary kolczyków, kubek, krem ochronny na słońce oraz dwie próbki kremu Eveline.

Zestaw nr 2 zawiera:
Dwie pary kolczyków, bazę pod podkład Eveline, bajke-grajkę Miki Mol oraz dwie próbki kremu Eveline.

Zestaw nr 3 zawiera:
Dwie pary kolczyków, tonik Eveline, zestaw do paznokci dla dzieci oraz dwie próbki kremu Eveline.

Ktoś zainteresowany? Piszcie, róbcie zdjęcia, wysyłajcie. Czekam z niecierpliwością :) A jeśli znajdzie się ponad 20 chętnych - zorganizuję jakiegoś  sponsora na czwartą nagrodę.

niedziela, 13 maja 2012

(nie)prawdziwe soczki

Dziś chciałabym się podzielić z Wami swoją refleksją dotyczącą soczków. Chyba dlatego, że po ostatnich zakupach czuję się mocno oszukana, ale o tym za chwilę.
Wiadomo, dziecko musi coś pić. Jak Antonia była rozkosznym niemowlaczkiem, zazwyczaj kupowałam jej do picia soczki przeznaczone dla niemowląt. Ale same pewnie wiecie, że soczki te do najtańszych nie należą. Mały kartonik o pojemności 200ml kosztuje aż 2,50zł. To jak dla mnie zbyt dużo. Zaczęłam oglądać inne soczki różnych firm i dla swojego maleństwa wybrałam soczki Hortex (seria ze Scooby Doo) oraz soczki Tymbark (seria z Kubusiem Puchatkiem). Dlaczego właśnie te? Bo są smaczne, bez cukru, są soczkami 100% o tym samym składzie co te dla niemowląt, ale za połowę ceny. Do tego ostatnio w Stokrotce jest promocja i trzy soczki Tymbark są w cenie 2,50zł. I tu zostałam oszukana, trochę z własnej winy. Kupując promocyjne zestawy nie zwróciłam uwagi na to, że zamiast postaci z Kubusia Puchatka, na kartonikach jest Myszka Miki. Pomyślałam, że Tymbark to Tymbark i po raz pierwszy nie spojrzałam na skład. Dopiero w domu jak otworzyłam soczek, Antosia dała mi spróbować i był jakiś taki inny. Wzięłam opakowanie, a tam w składzie soku jest woda, sok jabłkowy z zagęszczonego soku (30%), syrop glukozowo-fruktozowy, kwas cytrynowy, witaminy. To nie żaden sok, tylko zwykły napój!! Do tej pory myślałam, że serie z postaciami z bajek są po to by każde dziecko mogło mieć swój kartonik ze swoją ulubioną postacią. Yyyy, nie. Wracamy do Kubusia Puchatka, bo jako jedyny jest prawdziwy.

A przy okazji soków. Słyszałyście kiedyś o Biegunce Pędraków? Ja już tak, bo nam się przytrafiła.
Pewnie każda z Was posiada tabelę i wytyczne albo sprawdza w internecie jakie jest zapotrzebowanie dziecka na dany produkt. Przynajmniej ja od czasu do czasu tak robię :)
I tak na przykład można znaleźć informację, że w pierwszym roku życia maluch nie powinien pić ich więcej niż 150 ml soku dziennie. Skąd takie ograniczenia? Nadmiar soków i zbyt mała ilość tłuszczu w diecie może powodować właśnie Biegunkę Pędraków.
Biegunka ta objawia się luźnymi stolcami, ale w ilości dwóch, czasem trzech dziennie - czyli znacznie rzadziej niż przy typowej biegunce. Kupki są wtedy brzydkie i jakby"niestrawione", czasami nawet wyglądają tak jak gdyby dziecko najadło się zmielonej kawy. Zdarza się nawet, że w brzuszku naszego maleństwa słychać głośne bulgotanie.
Domowe sposoby na biegunkę oraz leki nie pomagają - coś o tym wiem. Ale wystarczyć na kilka dni zupełnie zrezygnować z soków, zastąpić je wodą lub delikatną herbatką z cytryną i już. Wszystko wraca do normy. Nadal pijemy soki oraz domowe kompoty, ale jeden dziennie w zupełności wystarczy. Potem woda mineralna i herbatka :)

środa, 9 maja 2012

Kilka małych serduszek

Są gusta i guściki. Każdy ma swój indywidualny. Czasem dziecko lubi to co dorosły. U nas jest tak, że Antonia lubi prawie wszystko. Prawie, bo nie wszystko może jeść niestety. Ku zaskoczeniu mojego męża, to co go najbardziej obrzydza (nie wiem z jakiego powodu), wyjątkowo smakuje naszej córeczce (to po mamie) :)
Cóż to takiego? Pasztet - jedynie domowej roboty, ponieważ kupny zawiera jajka i czasem kaszę mannę, wątrobianka - coś jak pasztet, ale bez zbęnych E oraz jajek i innych udziwnień oraz gotowane serduszka kurze. Tak tak, to właśnie je moje niespełna dwuletnie dziecię. Dziś na śniadanie jak zobaczyła kanapkę z wątrobianką, to zjadła caluteńką i zaczęła wylizywać talerzyk. Spytałam czy chce jeszcze, bez wahania odpowiedziała, że tak i faktycznie zjadła też drugą :) Na obiad była zupka pomidorowa z wkładem 15 serduszek, które zniknęły w pierwszej kolejności. Kiedyś mąż tak popatrzył na Antonie i spytał mnie co ona takiego je. Odpowiedziałam, że to są kurze serduszka. Mąż troszkę się oburzył i spytał, czemu daje dzecku do jedzenia takie gówno. Znów spokojnie odpowiedziałam, że nie żadne gówno tylko kurze serduszka, mówiłam już przecież, poza tym Antoni bardzo smakują. Mamie z resztą też. Więcej tematu nie było. D. musiał zaakceptować, że razem z maleństwem lubimy sobie podjeść serduszka :) Kaszankę też lubimy - mniam.
Całe szczęście, że Antosia gust ma po mamie, bo tata jest bardzo wybredny i wielu rzeczy nie je.
Jest coś dziwnego co lubią Wasze dzieci?

wtorek, 8 maja 2012

Cycuś

W naszym dzidziusiowym języku cycuś oznacza po prostu smoczka. Antonia jest już taka duża i cały czas do spania musi mieć swojego cycka. Historia ze smoczkiem zaczęła się jeszcze w szpitalu. Tuż po narodzinach położna powiedziała mi, że Antonia ma tak silny odruch ssania, że musi dostać smoczka, ewentualnie będzie wisieć mi na cycku przez 24h. Z dwojga złego wybrałam smoczka. I tak od narodzin, dzień w dzień towarzyszy nam smoczek. Najpierw był anatomiczny, ale nim pluła. Później płaski, ale tego w ogóle nie chciała ssać. W końcu kupiliśmy "kuleczkę" i to było to. Jakiś czas czemu próbowaliśmy oduczyć Antoniuszka od smoczka, ale po ciężkich próbach, nieprzespanych nocach i szlochach daliśmy spokój. Smoczuś wrócił. Jednak jakiś miesiąc temu Antonia pogryzła swojego smoczka, a dokładnie ma on chyba z siedem pęknięć i jedną wielką wygryzioną dziurę. Próbowałam zastąpić zniszczony smoczek nowym, ale nie chciała. Nie chce ssać porządnego smoczusia, chce swojego popękanego z jedną wielką wygryzioną dziurą. Czy to znaczy, że powoli żegnamy się z cycusiem? Może jak Antonia całkowicie odryzie silikonową część to będzie już koniec? Chociaż powiem Wam jedną rzecz. Ona doskonale rozumie, że cycuś jest dla małych dzieci, a ona uważa się już za dużą dziewczynkę. Skąd to wiem? Jak byłyśmy u alergologa to w pewnym momencie, już ze zmęczenia, włożyła do buzi cycusia. Lekarz to zobaczył i skomentował następująco: "Taka duża dziewczynka i z cyckiem w buzi? Nie wstyd Ci?". I zrobiło jej się wstyd. Szybciutko wyciągnęła smoczka i mi oddała. Czyli rozumie, że coś z tym cyckiem jest nie tak. No mam nadzieję, że to już koniec, bo jak się czasem w nocy rozbudzi, a smoczuś leży gdzieś na ziemi, bo wypadł, to jest lament, że hej. I trzeba zwłoki ruszyć, znaleźć smoczka i podać. A o 2 czy 4 nad ranem to nie lada wyzwanie :)

poniedziałek, 7 maja 2012

Dobra kózka nie jest zła

Skóra Antoni wygląda jak za dawnych czasów - uff! Wyeliminowaliśmy podejrzane produkty, w tym chleb niby żytni na zakwasie z zaufanej piekarni. Po jego odstawieniu widać znaczną poprawę (wydaje mi się, że piekarnia zobaczyła zysk i zaczęła psuć nasz chleb), musiałam szybko znaleźć następna piekarnię i udało się. Jemy żytni na zakwasie z innej piekarni i narazie jest dobrze.
Ponieważ nie możemy nadal jeść nic mlecznego postanowiłam spróbować z mlekiem kozim. O dziwo po zjedzeniu kanapki z serkiem nic się nie wydarzyło, mało tego Antoni smakuje. Cud! Przetwory z mleka koziego dla mnie najnoramlniej w świecie dziwnie pachną jakby kozą i są takie trochę gorzkawe? No jak na mój gust - jedno wielkie ble! Ale to tylko moja subiektywna opinia. Antosia zajadała się serkiem. Może w końcu znalazło się coś co będziemy mogły jeść i czym urozmaicać posiłki. Jogurt na podwieczorek jest na pewno o niebo lepszy od parówy :) Ale i tu trzeba czytać co taki serek zawiera. Dziś na półce w sklepie były dwa rodzaje serka koziego, ale jeden z nich zawierał błonnik pszenny :(
Jeśli jesteście zainteresowane kozimi specjałami - polecam bardzo Real. Ma duuuży wybór kozich rzeczy. Można tam znaleźć sery różnego typu, serki, jogurty, a nawet ptasie mleczko. Do końca tygodnia obserwacja Antoni i jak będzie dobrze - w sobotę Realowe zakupy.

sobota, 5 maja 2012

Mówienie

Antosia, jak wiecie, jeszcze nie ma dwóch lat. Skończy je dokładnie 8 czerwca. Wydawało mi się, że zna dość sporo wyrazów, jak czegoś nie umie powiedzieć to pokaże. I nagle na placu zabaw spotykamy mamę z dziewczynką w tym samym wieku co Antosia, która mówi niemal pełnymi zdaniami i zna o wiele więcej wyrazów niż moje dziecko. Normalnie chyba bym się nie przejęła, ale dzisiaj spotkałam znajomą, która pracuje jako pielęgniarka i powiedziała mi, że jeśli Antonia nie zacznie mówić, to będzie potrzebny logopeda. I trochę mnie wystraszyła. Rozmawiamy przecież z Antonią, mówimy do niej pełnymi zdaniami. Jak pokazuje nowy przedmiot zawsze go nazywamy, żeby wiedziała. Nie mam pojęcia co jeszcze możemy zrobić i czy w ogóle robimy coś źle.
A w jakim wieku były Wasze dzieci jak zaczęły mówić?

wtorek, 1 maja 2012

GlySkinCare - maseczka nawilżająca

Forma przedstwienia kremu pod oczy spodobała się firmie GlySkinCare, że przesłali mi do testowania kolejny produkt. Tym razem jest to maseczka nawilżająca.

Przedstawiam Gly Masque maseczkę nawilżającą.
 

Opakowanie:
Poręczna, samodzielnie stojąca tubka z widocznym na zdjęciu zamykaniem na klik. Jednak to klik przy moim opakowaniu działa dość lekko, czyli lepiej przenosić maseczkę w dołączonym pudełku.

Maseczka:
  • ma kredową konsystencję o popielatym kolorze,
  • łatwo się nakłada i rozprowadza po całej twarzy,
  • nie ma zapachu przez co nie zawiera niepotrzebnych w składzie pachnideł, które moga powodować alergię,
  • bardzo szybko wysycha, ale nie daje poczucia ściągniecia, czy pękania na twarzy,
  • na opakowaniu napisane jest by maseczkę zmyć po 10 minutach za pomocą Gentle Cleanser, ponieważ go nie posiadam użyłam letniej wody. Zmywa się bez większych problemów,
  • po zmyciu maseczki twarz nie błyszczy się, jest zupełnie matowa, ale nie jest sucha ani ściągnięta,
  • ponieważ producent zapewnia iż maseczka głęboko nawilża, po jej zastosowaniu nie użyłam żadnego dodatkowego kremu - i faktycznie nie był potrzebny, po nocy moja cera była zaskakująco nawilżona,
  • już po pierwszym użyciu poprawia się wygląd skóry, a przede wszystkim wygładza się,
  • tuż po zmyciu maseczki spokojnie możemy nałożyć makijaż,
  • należy pamiętać aby przed użyciem wstrząsnąć tubką.
Tak gładkiej cery już dawno nie miałam. Kolejny produkt firmy GlySkinCare i kolejna poprawa wyglądu mojej cery. Osobiście problemu z trądzikiem nie mam, ale dla tych co mają, producent zapewnia, że maseczka jest przez nie dobrze tolerowana. U mnie działa i ja polecam.