poniedziałek, 18 czerwca 2012

Weekendowo - imprezowo

Są takie dni, kiedy w naszym mieście Łodzi nie dzieję się kompletnie nic. Nie ma co robić, gdzie wyjść - żadnych atrakcji. Są też takie, że dzieje się wszystko jednocześnie i wtedy nie wiadomo gdzie iść :) Taki właśnie był ten weekend. Odbyły się targi Kobieta w wielkim mieście, był festyn w Manufakturze i jeszcze zbiegło się to wszystko z organizowanym co roku przez nasz kościół Gaude Fest. Mimo iż chciałam być wszędzie - musiałam jednak coś wybrać. I tak niemal całą sobotę spędziliśmy z Antosią w kościele na festynie. Jak co roku był grill, ciasta, lody, występy uzdolnionych dzieci, malowanie twarzy, paznokci i loteria, w której każdy zakupiony los wygrywa. Antosi bardzo spodobały się wymalowane dzieci i też chciała mieć coś na policzku. Myślałam, że jest jeszcze na to za mała, ale nie. Jak usiadła do malowania to na jednym policzku się nie skończyło :)


Postanowiłyśmy róznież spróbować szczęścia w loterii, szczególnie, że do każdego losu dołączony był balon, chorągiewka, wiatraczek i cukierek. No ten cukierek to był hit. Jak pani dała Antosi jej ukochanego cioka, to za parę minut biegła z powrotem i prosiła o jeszcze. I tym sposobem wyłudziła chyba garść cukierków.
W niedzielę miałam straszną ochotę na Kobietę w wielkim mieście, ale nie za bradzo miałam z kim Antosię zostawić i nikt też nie chciał jechać, więc zrezygnowałam. Wiem, pewnie niektórzy pomyślą, że znów wygodnicka mama wolała zostać w domu niż zabrać dziecko. Może, nie będę się z tego tłumaczyć :) Za to kolejny raz poszłyśmy na Gaude Fest, gdzie udało nam się spotkać prababcie, która ukochanej prawnusi chciała kupić wszystko. Ale wszystko to trochę za dużo i sama wybrałam wodnego loda (jedynie takie nam nie szkodzą) i ogromnego balona z Myszką Mini, przez Antosię zwaną Miki (bo przecież Mini ma na imię rybka i te wszystkie imiona już jej się kręcą). Po południu pojechaliśmy do Manufaktury i tu niespodzianka - Antonia usnęła minutę przed tym jak znalazło się miejsce do parkowania. No cóż - posiedziałam trochę w autku przysłuchując się koncertowi Power Of Trinity. Długo jednak nie pospała, także ruszyłyśmy na kolejny festyn. Udało nam się zdążyć na koncert Zakopower :) Antoni bardzo przypadł do gustu bo skakała i klaskała i głośno krzyczała: "Błało!"
Taki to mieliśmy weekend - długi i pełen wrażeń. Chcemy więcej festynów i imprez w Łodzi! Tylko może pojedynczo :)

3 komentarze:

  1. I przynajmniej krolewna wymalowana pieknie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że jednak nie zdecydowłaś się na Targo Kobeita w Wielkim MIescie - była tam super plac zabaw. Zapraszam w przyszłym roku. mam nadzieję że wtedy więcej mam nas odwiedzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za rok jestem na pewno. Tak poluje, żeby zobaczyć Lukato i Cat&Cat, i zawsze coś wypada.

      Usuń

To jest mój blog i zawiera on moje opinie. Jeśli masz inne - napisz. Pamietaj jednak - komentuj, sugeruj, ale nie obrażaj.