W zeszłym roku o tej porze było tak:
Zgadza się. Urodziny mojego Największego Szczęścia! W tym roku obchodzimy drugie. Mieszkanko posprzątane, tort zrobiony (przez babcie rzecz jasna, ja do pieczenia mam dwie lewe rączki niestety), balony i serpentyny już wiszą, czyli czekamy tylko na gości i prezenty. Antoniusz właśnie sobie drzemie - zbiera siły na wieczór :)
Jeśli chodzi o prezenty... Wymyśliliśmy z mężem, że kupimy jej tablicę do pisania kredą. Pomysł chyba nie najgorszy, ale w dobie interaktywnych zabawek, niełatwy do zakupienia. Trochę zrezygnowana poszukiwaniami, na ostatnią chwilę, bo w środę pod wieczór, wybrałam się do galerii. I to było to. Znalazłam taką jaką chciałam i w przystępnej cenie. Zadowolona wracam do swojego autka i aż mi się słabo zrobiło, jak zobaczyłam, że stoi na włączonych światłach... Nigdy, ale to nigdy nie zdarzyło mi się to wcześniej. To chyba przez zmęczenie ... Wsiadłam z nadzieją, że jednak odjadę, ale nie - akumulator padł. Wyciągam telefon, a tam pusta bateria i już jęczy. Świetnie. Zadzwoniłam do męża, żeby kogoś ściągnął. Na ratunek przyjechał mój teść. Powiedział, że będzie pchał, ja mam trzymać sprzęgło, auto ma być na dwójce, kluczyk przekręcony i jak krzyknie puszczam sprzęgło i jadę. Kurczę i pojechałam :) Już teraz wiem jak odpalić auto "z popychu", chociaż mam nadzieję, że ta umiejętność już mi się nie przyda.
No to same atrakcje ;-) Wszystkiego najlepszego dla solenizantki :-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Małej, a przede wszystkim zdrowia.
OdpowiedzUsuńByłaś w Galerii Łódzkiej? Ja się boję, że nie wjadę tam na parking:) Albo że nie będę umiałą zapłącić za bilet;)
Do Galerii jeżdżę tramwajem, bo też się boję tego parkingu. A byłam w Manufakturze :)
Usuń