Wczoraj Gabrysia wróciła ze żłobka z temperaturą, więc dziś została w domu. Dzisiaj jednak obudziła się zupełnie zdrowa. Ale skoro już została w domu - trzeba było wykorzystać moment. I tak przed obiadem gościła u nas Gabrysia z mamą. Dziewczynki nie widziały się tydzień czasu, przez co naprawdę ładnie się bawiły. Ciągle słychać było buziaczki, proszę i dziękuję. Urocze! Przedstawiam Wam najlepszą psiapsiółkę Antosi - Gabrysię:
Prawda, że urocze z nich słodziaki? I obie tak samo reagują na aparat - uśmiech nr 5 :)
Mówiłam właśnie, jakie słodkie ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? Chyba wydrukuję i dam w ramkę. Aż miło popatrzeć na takie uśmięchnięte buzie :)
UsuńZapowiada się fajna przyjaźń :-)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję, że im nie przejdzie, bo naprawdę fajnie się dogadują i to jedyna dziewczynka, którą Antosia chce złapać za rączkę. Widać trzeba na to służyć :)
UsuńFajne psiapsiółki !
OdpowiedzUsuńA jak się wzajemnie słuchają. Gabrysia woła Tosię, na to moje dziecię: Gabrysia woła, Tosia idzie. :) I odwrotnie :)
Usuńtakie dzieciece przyjaznie potrafia przetrwac na dlugie lata
OdpowiedzUsuńI niech tak będzie :) Szczególnie, że rodzice Gabrysi to bardzo sympatyczni ludzi i bardzo mi do gustu przypadli (ja im chyba też). Czas najwyższy poznać ich z mężem :)
Usuńśliczne dziewczynki :) mój Maksiu to śmieszne miny robi do aparatu ;)
OdpowiedzUsuń