piątek, 21 września 2012
Wyrzucona z domu
Czeka mnie długi weekend w pracy. Dostałam dodatkową klasę i wychowawstwo, a w zasadzie w takiej szkole to opieka nad semestrem. W każdym razie dużo pracy i uzupełnianie dziennika. Tata wyjatkowo też ma pracowity weekend, dlatego Antosia idzie do dziadków. Trochę się martwiłam czy będzie chciała zostać, bo pytana przeze mnie rano czy pójdzie, robiła dzióbek kaczorka i kiwała przecząco głową. Ale w końcu poszłyśmy. Siedzę u rodziców piję kawkę, Antosia się bawi. Zastanawiam się jaki moment będzie dobry na pożegnanie i wyjście. Nagle Antosia siada na swoim krzesełku i mówi: Antosia jest dzielna dziewczynka i nie pacze. Mama idzie sklepu a Tosia zostaje i nie pacze. Idź mama sklepu, Tosia zostaje. I nagle biegnie do przedpokoju, bierze moje buty z podłogi i mi je niesie. I znów: mama idź, Tosia dzielna i nie pacze. Papa mamusiu. Zaczyna machać na pożegnanie i przesyłać buziaczki. No cóż, trzeba było wykorzystać moment skoro dziecko chciało się pożegnać. Założyłam buty i grzecznie wyszłam, nawet kawki nie dopiłam :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No popatrz jakich czasów się doczekaliśmy, dzieci same proszą by rodzice się od relaksowali :-D
OdpowiedzUsuńCudowne Dziecię ;) A w jakim przedziale wiekowym uczym?
OdpowiedzUsuńLiceum dla dorosłych czyli są tacy koło lat 20 i tacy koło lat 50 :)
UsuńMądrą masz córeczkę, no i powoli dorasta:)
OdpowiedzUsuńA jakiego przedmiotu uczysz? dużo cierpliwości i siły więc na ten weekend życzę:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie weszłam do domu. Dziennik prawie uzupełniony, ale w końcu jutro też jest dzień :) A uczę matematyki oczywiście :)
Usuń