piątek, 15 lutego 2013

Sushi

Uwielbiam!!! Z krewetkami, surowym tuńczykiem, krabem czy wędzonym łososiem. Uwielbiam!!! Po raz pierwszy sushi jedliśmy w Stanach i się zakochaliśmy :) Niestety nie jest to tanie danie, dlatego robię je na specjalne okazje. Jak wiemy wczoraj były Walentynki - czyli jedna z tych specjalnych okazji, kiedy można zaszaleć. Mąż kupił składniki, a żona wzięła się za skręcanie roli.



Tadaaa! To moje dzieło. Jedna rolka ze smażonymi krewetkami, druga z łososiem. Do tego obowiązkowo wasabi, sos sojowy i ginger.
To wczoraj poszaleliśmy, a dziś znowu dieta :)

czwartek, 14 lutego 2013

No nie

Mój problem - gołębie. Szczególnie za nimi nie przepadam. Jak sobie latają, drepczą po trawniku albo siedzą na dachu śmietniku - w porządku, ale nie na moim parapecie i balkonie. Przez ostatnie kilkanaście dni przyczepił się do nas strasznie natarczywy gołąb. Przylatuje, siada na balkonie i tak sobie siedzi. Jak podchodzę do okna, żeby go przepędzić, zerka na mnie dziwnie jednym okiem i przekręca bezczelnie głowę. Macham wówczas rękami i skaczę przed oknem skutecznie strasząc ptaszysko. Tak było do wtorku. Przed wczoraj na balkonie po raz kolejny pojawił się gołąb (mniemam, że ten sam). Jak zwykle odprawiam swój taniec by go wystraszyć, rzucam w szybę skarpetą, a on nic - siedzi i bezczelnie patrzy. W końcu wyszłam na balkon i gdy zaczęłam się do niego zbliżać odleciał, ale nie sam. Okazało się, że w kąciku siedział drugi gołąb. Zaglądam aby sprawdzić czego one tam szukały i znalazłam to:


Niiieeee!!!! Jajeczka!!!! I co teraz? Przejrzeliśmy w internecie wszystko na temat gołębi. Wylęganie około 15 dni, potem około 5 tygodniu do momentu usamodzielnienia. To oznacza, że będziemy mieć towarzystwo aż do końca kwietnia. Pojawił się pomysł, żeby pozbyć się gniazda wraz całą zawartością, ale nie ma chętnego żeby to zrobić. Mimo iż to tylko gołębie jajka, to chyba nie mamy sumienia żeby je tak po prostu zniszczyć. Nie wiem, musimy to jeszcze przemyśleć.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Weekendowo

Weekend zleciał nam błyskawicznie. Zorganizowaliśmy sobie mnóstwo atrakcji, więc pewnie dlatego. W piątek tatuś miał wyjście ze znajomymi. Pewnie z powodu późnego powrotu (była jakaś 3 rano) w sobotę nie czuł się najlepiej. Cóż - przemęczenie :p Dlatego od samego rana wybrałyśmy się z Antosią do dziadków, a prosto od nich pognałyśmy do sklepu po żółte rajtuzki (we wtorek czeka nas bal przebierańców i będzie występować w roli pszczółki). W domu byłyśmy koło 13.00. Szybki obiad i miałam nadzieję, że położy się spać, ale skąd. Biegała i skakała jak dzika, próbując obudzić nadal zmęczonego tatusia. Skoro stwierdziła, że nie jest zmęczona, spakowałyśmy się do samochodu i pojechałyśmy do Kinderplanety.


Antosia uwielbia ten "plac zabaw" i mogłaby tam spędzić cały dzień. Niestety 14zł za godzinę ograniczyło naszą zabawę do dwóch godzin. Niemal z płaczem zakładała buciki, to jej powiedziałam, że nie musimy jeszcze iść do domu. Mieliśmy w planach niedzielną wizytę u znajomych, którym niedawno urodziło się drugie dziecko, dlatego zaproponowałam Antosi wspólne zakupy prezentów dla dzidziusia. Obeszłyśmy sklepy i dopiero w Smyku coś było konkretnego. Antosia wybrała zabawkę dla siebie i dla dziewczynki, do której miałyśmy jechać, ja zaczęłam oglądać ciuszki dla niemowląt. Pokazuję jej wybrane ubranko, a ona na to, że brzydkie i słyszę Tosi się nie podoba. W sumie miała rację, te ciuszki to nic specjalnego. W końcu (mimo iż niemowlaczek ma dopiero 3 tygodnie) zdecydowałyśmy się na grzechotkę. Po powrocie do domu - padła.
W niedziele jakieś zamieszanie się wytworzyło od rana. Leże sobie w łóżku, słyszę, że mąż się kąpie, patrze na zegarek - 7.30. Pogięło go czy jak, kąpać się o tej godzinie w niedzielę? Po chwili słyszę Antosiu obudź mamę, bo musi Cię ubrać, za chwilę wychodzimy. Wychodzimy? Ale gdzie? Wstaję z łóżka i pytam gdzie się wybiera z Antosią w niedzielę o 7.45 i w odpowiedzi słyszę A to dziś nie jest poniedziałek? :) Skoro już wstałam, to ubrałam się i pojechałam do szkoły powypełniać trochę dokumentów. 14.00 powrót - szybki obiad i znów pakujemy się do samochodu. Myślałam, że Antosię bardziej zainteresuje niemowlaczek i jego prawie dwuletnia siostrzyczka, ale jej uwagę przykuł na początek pies. Biegała za nim, dawała karmę, a w zasadzie wkładała mu pojedyncze kulki paszczy. W końcu zaczęła się bawić z młodszą koleżanką, trzymały się za rączki, karmiły ciastkami. Hitem wieczoru był Autobusik. Dokładniej, puściłam dziewczynką tą oto piosenkę na swoim telefonie i obie podskakiwały i kiwały się prawie w rytm muzyki :) Urocze.


A Autobusik tak mi się wkręcił, że non stop słyszę w głowie Koła autobusu kręcą się, kręcą się, kręcą się ... Po powrocie Antonia padła. Ubrała tylko pidżamkę i od razu usnęła.
To jest chyba na nią sposób - mnóstwo atrakcji, mnóstwo wrażeń i dziecko bez żadnego marudzenia samo idzie spać :)

piątek, 8 lutego 2013

Wracam :)

Po krótkiej nieobecności - wracam :) Przez ostatnie dni byłam strasznie zabiegana i w zasadzie nadal jestem. Tyle spraw do załatwienia. W szkole dodatkowo jest koniec semestru, także tony dokumentów do wypełnienia i uzupełnianie nowego dziennika. Wrrr - nie lubię papierologii.

Dziś o tej przyjemnej sprawie, która oderwała mnie od pisania - czytanie. Pochłonęła mnie trylogia Pięćdziesiąt odcieni szarości. Za mną już pierwsza część czyli Pięćdziesiąt twarzy Greya, obecnie czytam drugą czyli Ciemniejsza strona Greya.


 Książka jest wyjątkowa. Spodziewałam się czegoś podobnego do Zmierzchu i przez kilka początkowych stron odniosłam wrażenie, że faktycznie widać podobieństwo. Cóż, autorka również jest fanką wampirów, pewnie stąd te podobieństwa. Kto jeszcze nie słyszał, książka opisuje niewinną studentką literatury i przystojnego, zamożnego biznesmena, który może wydawać się spełnieniem marzeń. Uległa dziewczyna i wprowadzający ją w tajniki perwersyjnego seksu dojrzały mężczyzna. Demoniczne pożądanie i budząca przerażenie fascynująca tajemnica. Mnie urzekło i konkretnie nakręciło na kolejną część. Jeśli macie wolne wieczory, polecam :) Jeśli czytałyście gdzieś recenzję, że jest to zabawna, romantyczna opowieść o erotycznym zabarwnieniu - to myślę, że jest to niedomówienie roku :) Opisywane sceny są Bardzo odważne (tak przez wielkie B) i tego po tej książce należy się spodziewać. Czytałam, że powstaje film. Ciekawa jestem obsady. Ja chyba w roli pana Szarego widziałabym Iana Somerhaldera. Tak tak tak - to jest idealna partia :)


A teraz wracam do bardziej przyziemnych spraw - kolacją, kąpanie, usypianie :)