sobota, 29 września 2012

Skarbonka i biedronka

Jeśli mi się przypomni, to przed praniem sprawdzę wszystkie kieszenie w każdym ubraniu. Często wypada z nich góra drobnych. Dźwięk spadających monet działa na Antosię jak magnes. Od razu przybiega, zbiera je i wrzuca do różnych pudełek. A może skarbonka? Na prawdziwą porcelanową świnkę jest jeszcze za wcześnie, a te plastykowe są jakieś takie, że nie robią na mnie wrażenia. A te co robią, są stanowczo za drogie. Za to w domu mamy trochę puszek po mleczku. I nagle narodził się pomysł. Stworzymy skarbonkę z jednej z puszek. Przykleilam niebieski karton, tak żeby można było na puszcze rysować i łatwo przyklejać różne elementy. Ciężka praca :) Ale się udało. Sami zobaczcie:



Nasza nowa skarbonka

Jak już skarbonka była gotowa, oczywiście dałam Antosi troszkę drobnych, żeby pokazać na czym to polega. Doszedł jej kolejny skarb :) Ponieważ do obiadu zostało nam jeszcze trochę czasu, a figurki z masy solnej były już suche, postanowiłyśmy i je pomalować.




Ponieważ biedronkę lepiła mama, to mama postanowiła ją pomalować. Wyszła, jak na mój gust, urocza. Antosi też się spodobała i dołożyła ją do swojego pudełka ze skarbami :)

piątek, 28 września 2012

MonkaLimonka

Dziś jeszcze chciałabym Was zaprosić na bloga Moniki. Kim jest Monika? To koleżanka, na której weselu bawiliśmy się 23 czerwca. Całkiem niedawno postanowiła spróbować swoich sił w pisaniu. I oto powstał kulinarno-modowy blog ze szczyptą książkowości (ach, uwielbiam język polski, można takie fajne wyrazy tworzyć). A tak wita nas Monika:


Strasznie podoba mi się ta strona wizualnie. Szkoda, że ja nie potrafię czegoś takiego stworzyć. Kod html to nadal dla mnie wielka niewiadoma. Zastanawiam się już od dłuższego czasu, czy nie dołożyć pracy Hafija i nie poprosić ją o zmianę wyglądu swojego bloga. Ale jakoś, chyba troszkę, no nie chcę się narzucać. Niby mąż obiecał pomoc, ale czasu ma mało, a blog żony jest na szarym końcu jego listy zadań na wczoraj :) W każdym razie, serdecznie zapraszam na stronkę MonkaLimonka. Przepis na suszone pomidory brzmi naprawdę pysznie i dowiedziałam się z niego cóż to takiego czuszka :)

Przedstawiam...

Wczoraj Gabrysia wróciła ze żłobka z temperaturą, więc dziś została w domu. Dzisiaj jednak obudziła się zupełnie zdrowa. Ale skoro już została w domu - trzeba było wykorzystać moment. I tak przed obiadem gościła u nas Gabrysia z mamą. Dziewczynki nie widziały się tydzień czasu, przez co naprawdę ładnie się bawiły. Ciągle słychać było buziaczki, proszę i dziękuję. Urocze! Przedstawiam Wam najlepszą psiapsiółkę Antosi - Gabrysię:



Prawda, że urocze z nich słodziaki? I obie tak samo reagują na aparat - uśmiech nr 5 :)

czwartek, 27 września 2012

Nie nudzimy się

Od rana czas jakoś nam zleciał, szczególnie, że dziś czwartek czyli spotkanie Krasnali. Po obiedzie jednak pogoda się zepsuła. Wiało strasznie, do tego deszcz i Antosia po drzemce wstała chyba lewą nóżką, bo płacz był i kwik. Coś trzeba było wymyśleć. Pomysł na dziś - domowa ciastolina czyli zwykła najzwyklejsza masa solna. Miałyśmy foremki do wyciskania oraz specjalne strzykawki z wzorkami - było co robić. A to efekty naszej pracy:





Teraz czekamy aż wyschnie i będziemy oczywiście malować - brudna robota przed nami :) Ale to może w sobotę. Jutro w naszym Jordanku jest Pożegnanie lata, jak Antonia nie będzie spać, na pewno się wybierzemy. A w razie jak będzie padało, mama przygotowała książeczkę. Pamiętacie, chwaliłam się, że czasem jakąś tworzę. Oto i moje dzieło tuż przed wydrukiem:


Hasło: kolory. Antosia pyta o nie często, zna nazwy tylko czasem jeszcze się mieszają. Myślę, że książeczka pomoże nam to wszystko ogarnąć.

sobota, 22 września 2012

Urządzamy

Pamiętacie post dekorujemy pokój. Ponieważ Antosia spędza noc u dziadków postanowiliśmy zrobić jej niespodziankę. Mąż kupił dla niej namiot, a ja użyłam naklejek z DecoKid Pokój małej księżniczki. I teraz jej mały kącik zabaw wygląda tak:






Mam nadzieję, że Antosi spodoba się nowy pokój i dekoracja mamusi. Zobaczymy jutro. A tym czasem życzę wszystkim dobrej nocy,

piątek, 21 września 2012

Wyrzucona z domu

Czeka mnie długi weekend w pracy. Dostałam dodatkową klasę i wychowawstwo, a w zasadzie w takiej szkole to opieka nad semestrem. W każdym razie dużo pracy i uzupełnianie dziennika. Tata wyjatkowo też ma pracowity weekend, dlatego Antosia idzie do dziadków. Trochę się martwiłam czy będzie chciała zostać, bo pytana przeze mnie rano czy pójdzie, robiła dzióbek kaczorka i kiwała przecząco głową. Ale w końcu poszłyśmy. Siedzę u rodziców piję kawkę, Antosia się bawi. Zastanawiam się jaki moment będzie dobry na pożegnanie i wyjście. Nagle Antosia siada na swoim krzesełku i mówi: Antosia jest dzielna dziewczynka i nie pacze. Mama idzie sklepu a Tosia zostaje i nie pacze. Idź mama sklepu, Tosia zostaje. I nagle biegnie do przedpokoju, bierze moje buty z podłogi i mi je niesie. I znów: mama idź, Tosia dzielna i nie pacze. Papa mamusiu. Zaczyna machać na pożegnanie i przesyłać buziaczki. No cóż, trzeba było wykorzystać moment skoro dziecko chciało się pożegnać. Założyłam buty i grzecznie wyszłam, nawet kawki nie dopiłam :)

czwartek, 20 września 2012

Co to?

Dziś prócz dentysty mieliśmy również kolejne spotkanie w Klubie Krasnala. To już czwarte. Antosia zaczyna się otwierać. Na pierwszych zajęciach nie chciała nawet powiedziać jak ma na imię, a dziś nawet nie pytana wyrywa się do odpowiedzi. Tańce w kółku nadaj kuleją, za Boga Antosia nie chce złapać innego dziecka lub pani za rękę, więc żeby w ogóle brała udział, tańczę w kółku razem z nią. Żeby nie było, nie jestem jedyną mamą zmuszoną do podskoków i machania rękami :) Dużym plusem jest to, że zaczęła patrzeć na panią, która prowadzi zajęcia, słucha jej i wykonuje polecenia. Po zabawach przy muzyce przychodzi czas na plastykę. Ostatnio dzieci dostały kartki z wydrukowanym obrazkiem, na to kładły plastykową szybkę i to na niej malowały farbami - teoretycznie obrazek, który był pod spodem. Na koniec dostawały kartki i robiły odciski. Takie właśnie odciski przyniosłyśmy do domu, żeby pokazać tatusiowi i dziadkom jak pięknie malujemy. I tu zagadka :) Co to?

Rysunek nr 1

Rysunek nr 2
Ja wiem, bo byłam na zajęciach i widziałam jaki szablon podłożony był pod szybkę. Tatuś próbował się dopatrzeć, ale mu nie wyszło. Najciekawsze jest to, że pytana Antosia co jest na obrazku, bezbłędnie odpowiada. Cóż w końcu sama malowa, to pewnie wie co :) Ktoś ma jakiś pomysł?

Dentysta

Dzisiaj trochę o ząbkach. Mieliśmy to szczęście, że ząbkowanie odbyło się u nas bezobjawowo. Żadnego płaczu ani gorączki. Do roku było już 10 ząbków, na półtora roczku mieliśmy komplet. Wyczytałam, że dziecko powinno mieć dwadzieścia mleczaków, a ja u Antosi znalazłam 21. I ten jeden był wyjatkowo dziwny. Obok górnej jedynki zamiast dwójki pojawiła się jakby trójka (bo trochę jak kieł wygląda ten ząbek), a za nią dwójka i znowu trójka. Oczywiście byliśmy najpierw u pediatry, który powiedział, żeby zaczekać aż ząbki będą już całkowicie wyrżnięte. Skonsultowałam jeszcze opinię z dentystą, a ona kazała nam się pokazać jak Antosia skończy dwa latka i będzie już na tyle kontaktowa, żeby otworzyć buzię i ciut z lekarzem współpracować. No i dziś nadszedł ten dzień kiedy wybrałyśmy się do dentysty. Była rozmowa w domu i próby jak będziemy pokazywać ząbki, ale to w domu. Na miejscu Antosia zmieniła zdanie. Kolejna rozmowa, obiecywanie i przekupstwo - i nic. Zrobiła kaczorka i wydobyła z siebie ciche nie. Mama wie co lubi jej dziecko najbardziej. Obiecałam, że jak pokaże ładnie ząbki, odwiedzimy dzisiaj Gabrysię. Od razu szeroko się uśmiechnęła odkrywając wszystkie zęby. Dentystka obejrzała i powiedziała, że wygląda to jak zroślak. Wytłumaczyła, że jest to twór o jednym korzeniu, który się rodzielił na zewnątrz, tworząc dwa zęby :/ Dość skomplikowane, a ja nigdy o takim zjawisku nie słyszałam. Na razie mamy obserwować, co pół roku pojawić się by pokazać ząbki, a jak mleczaki zaczną wypadać - zobaczymy jak ząbek się zachowa.

środa, 19 września 2012

Co jedzą nasze dzieci

Wiadomo, że każdy z nas chce dać dziecko to co najlepsze i najzdrowsze. Ale, czy tak zawsze się da? No niby kupuje warzywa na rynku, ale ten stoi blisko drogi. Kupione w sklepie mięso - nie wiem jak było wcześniej przechowywane, ani czym dany hodowca zwierzęta karmi. Zakładając, że kupiłam już to co chciałam - sama gotuje dla dziecka w domu (niestety Antosia nigdy nie chciała jeść słoiczków). Używam różnych ziół i przypraw, korzystam również z soli - oczywiście tak, żeby wszystko miało smak, a nie było zbyt przyprawione. Ponieważ długo borykalismy się z alergią, za nim coś kupiłam, zawsze sprawdzałam skład. Gorzej było np. z wędlinami. Często kupowane na wagę, przy cenach nie mają składu, a jeśli  już jest, to tak maleńkim druczkiem, że ciężko jest go rozczytać. Dlatego głownie kieruję się ceną. Jeśli wedlina kosztuje 15zł za kg, to pewnie ma w sobie różne dodatki. Ale z drugiej strony, która teraz dodatków nie ma. Trochę mnie zaciekawiło, trochę rozbawiło stwierdzenie jednej z komentatorek, że parówki w przedszkolu są zabronione. Ludzie czepiają się tych parówek, że takie ble, ale czy wiemy co mamy we wszystkich wędlinach, które kupujemy. O co mi chodzi? Sama kupuje do kanapek mielonkę tyrolską, bo lubię. Kupuję też szynkową, pasztet lub wątrobiankę oraz parówki (na nie poświęcę kolejny post). To samo je moje dziecko. Nie uważam się przez to za złą lub gorszą matkę od tej, która kupuje najlepsze szynki. A co jedzą dzieci w przedszkolu i żłobku? Czy ktoś kiedyś zastanawiał się jakie produkty można kupić na trzy do czterech posiłków dziennie jeśli składka żywieniowa za dzień to koszt między 4zł a 5 zł? Ja wiem. Najbliższa mi osoba pracuje w przedszkolnej kuchni. Postanowiłam obejrzeć różne przedszkolne menu. I co tam znalazłam:

wtorek: bułka z masłem i pasztetem

wtorek: zapiekanka, czwartek: parówka

wtorek: parówka, czwartek: kanpka z pasztetem

poniedziałek: przedszkole i żłobek na śniadanie ma parówki
Czemu to dowodzi? Że w placówkach publicznych dzieci jedzą to co się zwykle jada w domu. Czemu o tym piszę? Przez nieco obraźliwy komentarz skierowany do mojej osoby po postem żłobkowym: I dzieciom na pewno nie są serwowane tak "zdrowe" obiady jak Twoje czytaj serduszka czy parówki. Warto czasem się zastanowić trzy razy, zanim w złości napisze się coś obraźliwego.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że wiem co dzieci jedzą w placówkach publicznych, nie mam z tym żadnego problemu i do przedszkola dziecko na pewno poślę. A zabronione parówki jak widać są w każdej placówce.

poniedziałek, 17 września 2012

Pożegnanie

Po przeprowadzonej rozmowie z Antosią, nadszedł czas na pożegnanie łóżeczka. Ostatnie bujanie, oglądanie i oficjalne papa. A potem, zestaw narzędzi i do roboty. Antonia uwielbia wszelkie dłubanie jeśli jest możliwość wykręcania śrubek, używania śrubokręta lub młotka (prawdziwego nie dostaje, tylko swój gumowy rzecz jasna). Wczoraj po obiadku razem z tatą zabrali się za demontaż. Mamie przyszło posprzątać pozostawiony chaos i stworzyć mały kącik zabaw. A tak to wszystko wyglądało:



 

Miejsce po łóżeczku
Cała ściana wolna - czas pomyśleć o jej udekorowaniu :) Płaczu przy rozstawaniu nie było, może pomogło to, że Antosia brała czynny udział w rozkręcaniu łóżeczka i bardzo starała się przy tym nie zgubic ani jednej śrubeczki.

piątek, 14 września 2012

Dekorujemy pokój

Antosia śpi już w dużym łóżku i ostatnio (odpukać) przestała z niego spadać. Zanosimy się z zamiarem demonatżu łóżeczka i zorganizowania na nowo pokoju, ale to nie takie proste. Tyś Tosi, nie rusz - powtarza Antosia przy każdej próbie rozłożenia łóżeczka :) To znaczy, że mamy jeszcze chwilę na roplanownie ustawienia mebli i dekoracje. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Jedność otrzymałam kilka dni temu dwie książeczki

oraz


Pierwsze wrażenie: są bardzo duże, bardzo kolorowe i naprawdę robią wrażenie. Każda książeczka ma wymary 29cmx32cm i zawiera 52 strony. A na nich - wykrojniki literek i dekaracji, ozdobne zawieszki i etykiety oraz usuwalne naklejki na ścianę. A teraz bardziej szczegółowo:

DecoKid Pokój Małej Księżniczki - to typowa książeczka przeznaczona do dekarcji pokoju dziewczynki. Na 52 stronach znajduje się 59 naklejek z motywamy księżniczek oraz kwiatków, motylków, biedronek i gwiazdek. Oprawa ksiązki jest jest miękka. To celowy zabieg, ponieważ wewnętrzna część okładki rozkłada się w ogromy zamek.

Zamek, na tylnej okładce jego ciąg dalszy

Oprócz naklejek mamy do dyspozyzcji wyciskane elementy dekoracyjne (nie musimy niczego wycinać). I tak znajdziemy tu ramki na zdjęcia, księżniczki, kwiatwki i inne elemnty, które możemy przymocować do ściany za pomocą taśmy dwustronnej, albo udekorować korkowa tablicę, jesli taka posiadamy.

Ramki i naklejki

Są w niej również elemty, które posiadają maleńkie otwory. Przeznaczone one są do zawieszania. Jeśli nie mamy pomysłu jak je użyć, autor książki podpowiada nam i przedstawia kilka swoich zastosowań.

Po lewej opis po prawej zawieszki

W książeczce znajdziemy również miarkę wzrostu, oczywiście w tym samym księżniczkowym stylu, a także kolorowe literki.

Miarka wzrostu

Kolorowe literki

Możemy również zrobić coś od siebie. Książeczka zawiera kilka szablonów na specjalnie przystosowanym papierze. Przykładamy dany szablon do ściany i malujemy farbą.

Po lewej niestety mało widczne szablony

Naprawdę mamy duży wybór i wiele możliwości dekoracji pokoju.

DecoKid Dziecięcy pokój marzeń to książeczka w podobnym stylu, jednak ta nadaje się zarówno dla chłopca jak i dla dziewczynki. Tu również miękka okładka rozkłada się tym razem tworząc parę króliczków.


Na 52 stronach mamy tym razem 35 kolorowych naklejek z motywami zwierzątek i owadów. Tu również znajdziemy motywy dekoracyjne do wyciskania (nie wycinania), kolorowe literki i ramki na zdjęcia. Jednak nie ma w niej np. miarki wzrostu, za to posiada elementy, których nie znajdziemy w pokoju księżniczki. A są to: obrazki zajączków do bezpośredniego naklejenia na ścianie lub wstawienia w ramkę, naklejki z miejscem na nazwę, obręcze na klamki oraz miarka rozwoju z miejscami na zdjęcia. Oto one:

Obrazki na ścianę

Miarka rozwoju, a po prawej szablony

Ozdoby na klamki i naklejki z miejscem na nazwę
Podobnie jak w poprzedniej książeczce autor podsuwa nam swoje pomysły jak można użyć dany element, ale oczywiście można stworzyć coś samdzielnie. Na koniec  jeszcze kilka zdjęć z książeczki, żebyście mogli zobaczyć w jakim stylu jest utrzymana.

Kolorowe elememnty do wyciskania

Naklejki

Przywieszki

Literki i przywieszki na klamkę

Sugerowana cena to 75zł za jedną książeczkę, co na przełożenie ilości zawartej w niej elementów wydaje się w miarę rozsądną. Ja posiadam je dwie i mogę użyć zarówno miarki miarki wzrostu jak i miarki rozwoju - troszkę szkoda, że różnią się one właśnie takimi elementami. Dlatego jeśli możemy sobie na to pozwolić - kupmy dwie (no chyba, że dekorujemy pokój chłopca) :) A teraz w księgarni jest promocja i książeczkę można kupić w atrakcyjnej cenie 65zł. Jak już zdemontujemy łóżeczko i zdecydujemy się na konkretną dekorację - pokażę jak elementy prezentują się na ścianie.

wtorek, 11 września 2012

Klub Krasnala

Niedaleko naszego domu jest Ogórdek Jordnaowski. To tam spędzamy większość czasu z Antosią i tam właśnie poznałyśmy Gabrysie. Każdego roku Jordanek organizuje dla dzieci powyżej drugiego roku życia zajęcia muzyczno-plastyczne nazwane Klubem Krasnala. Zajęcia odbywają się dwa razy w tygodniu po godzinie. Pierwsze 30 minut to zabawa przy muzyce, drugie 30 minut to zajęcia plastyczne. Dziś był początek. Wybrałyśmy się z Antosią, żeby zobaczyć jak to wygląda i zapisać. Cóż - tańce i zabawa w kółku średnio przypadła Antoni do gustu, ale to dopiero pierwsze zajęcia i myślę, że później się rozkręci. Za to prace plastyczne - były bardzo fajnie. Dzieci dostały w miseczkach kaszę mannę, mąkę, kaszę jaglaną, jęczmienną i czarną herbatę. Mogły zanurzać rączki i badać faktura. Póżniej każdy maluch dostał kartkę (dzieci mogły wybrać sobie kolor), talerzyk z klejem i pędzel. Pan pokazał co trzeba robić i jak (Antosi wyjątkowo się podobało, bo raczej nikogo obcego nie sługa, a dziś patrzyła na pana z uwagą). Dzieci zabrały się do pracy.

Nasza pierwsza praca

Po skończonym malowaniu pan przyniósł drugą kartę z namalowanym słoneczkiem. Zasada była ta sama. Malujemy klejem, wysypujemy np mąkę i już. Niby nic, ale dzieciom naprawdę się podobało. I jak to  mówi Antosia a nic a nic jej nie pomagałam.

Nasze słoneczko i chmurki

Zobaczymy jakie będą następne zajęcia. Pan uprzedził, żeby stare ciuchy założyć, bo będą farby :) A kolejne zajęcia już w czwartek i Antosia powiedziała, że pójdzie.