sobota, 26 stycznia 2013

Pytają - odpowiadam :)

Jakiś czas temu otrzymałam wyróżnienie od http://szczescie-mamy.blogspot.com oraz od http://maternityandme.blogspot.com, za co serdecznie dziękuję. I dziś odpowiadam.

Szczegółowe zasady zabawy/wyróżnienia są następujące: każdy nominowany blogger powinien:

  • podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu,
  • pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu,
  • ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
  • nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
  • poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów. 


A teraz siedem prawd nie objawionych:
  1. Uparta jestem jak osioł, nie znoszę gdy ktoś próbuje pokazać, że nie mam racji.
  2. Pyskata i pamiętliwa - jak ktoś mi konkretnie zajdzie za skórę, próbuje skrzywdzić mnie lub moich bliskich, pamiętam. Potrafię napyskować, odwrócić się i zapomnieć o tej osobie (nie sytuacji) kończąc znajomość.
  3. Kocham uczyć! Szkoła, uczniowie, ich problemy, przygotowania lekcji, matematyka - moje drugie życie.
  4. Nienawidzę bałaganu i nie mam czasu żeby zrobić wszystko co bym chciała i co mam do zrobienia.
  5. Po zeszłorocznych wydarzeniach ostrożnie używam słowa "przyjaźń" i staram się być mniej wylewna w opowiadaniu na swój temat.
  6. Od zawsze jestem na diecie, niestety z różnym skutkiem :)
  7. Bardzo lubię czytać, choć na to mam najmniej czasu. Ostatnio pochłonęła mnie lektura E.L.James "Pięćdziesiąt twarzy Greya" - rewelacja.
Ponieważ część z Was brała już udział w zabawie, chciałabym nominować każdego kto do  mnie zagląda i ma ochotę na zabawę :)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

To niezmożliwe jest

Dopiero co byłam chora i brałam antybiotyk. I nagle w sobotę wieczorem złapał mnie ostry ból gardła. W niedzielę wcale nie było nie było lepiej. Gardło bolało mnie tak, że byłam wstanie przełknąć śliny, nie mówiąc już o jedzeniu. Do tego dostałam temperaturę. Nie było na co czekać. Dzisiaj rano zadzwoniłam do lekarza, akurat był wolny termin. No i stało się - angina ropna i kolejny antybiotyk :/ Żeby nie zarazić Antosi lekarz zasugerował, żebym chodziła po domu w maseczce. I tak oto siedze sobie w maseczce, w ustach trzymam tabletkę na ból gardła i za każdym razem przygotowuję się do przełknięcia śliny. Skąd się biorą te choróbska i gdzie podziała się moja odporność?? Muszę w końcu coś z tym zrobić, tylko nie za bardzo mam pomysł co, bo narazie to chłonę wszystkie wirusy i bakterie jak gąbka.

piątek, 18 stycznia 2013

Nie lubimy zimy

Lubię lato, ale takie umiarkowanie ciepłe - koło 25 stopni. Zima jest zdecydowanie nie dla mnie. I widzę, że Antosi ta pora roku też nie bawi. Nie chce chodzić na spacery, a jak wychodzimy od razu się krzywi, że jest zimno i wieje w buzię. W zeszłym roku jeszcze chciała chodzić na sanki, tylko śniegu było jak na lekarstwo. Jak teraz jest pogoda i leży śnieg, sanki poszły w kąt. Ilekroć zniosę sanki na dwór - ciągne na nich sam kocyk lub ewentualne zakupy :/ Skąd jej się to wzięło? Ostatnio w ogóle zrezygnowałam z sanek, bo jak mam znosić z drugiego piętra Antosię, jakąś torbę i ciężkie sanki, które i tak będą jechać puste - to mi się naprawdę nie chce. A tak by mi to życie ułatwiło, bo jak nagle nóżki zaczynają boleć to się muszę nagadać, że ona jest już za ciężka i nie mogę jej nosić i że mnie też nóżki bolą... Może w przyszłym sezonie zmieni zdanie i będziemy mogły chodzić na górkę, którą z resztą widać z naszego okna.

 
A tak było jeszcze w zeszłym roku :)

wtorek, 15 stycznia 2013

Inhalujemy się

Grudniowa choroba dała nam do myślenia. W sumie to mnie dała. Tak chorzy i do tego wszyscy razem to jeszcze nigdy nie byliśmy. Przez antybiotyk musiałyśmy również zrezygnować na chwilę ze spotkań Krasnali. W każdym razie na wizycie u lekarza spytałam o inhalacje, które poleciła mi ciocia. Lekarz powiedział, że jeżeli możemy sobie pozwolić na zakup inhalatora to świetnie i bardzo poleca przy przeziębieniach oraz profilaktycznie w okresie zachorowań. Opiekuńcza mama odłożone pieniążki na nowe ciuchy wydała szybciutko na inhalator. I wcale nie jest mi z tym źle. To właśnie nasz nowy sprzęcior:


Ma dwie maseczki - dla dorosłych i dzieci oraz specjalne końcówki tylko do ust lub nosa. Antosia na początku się go bała i wcale się nie dziwię, bo strasznie buczy - ale pani w aptece mnie ostrzegała. Na szczęście szybko oswoiła się z nowym zakupem i wydawanym przez niego dźwiękiem. Teraz pytam Antosię czy chce pooddychać, a ona zwykle kiwa główką, że chce i dzielnie przykłada maseczkę na swój maleńki nosek :) Urocza jest i bardzo dzielna. Mam nadzieję, że razem z żelkowymi misiami i tranem przetrwamy do lata.


czwartek, 10 stycznia 2013

Skarb Matki

Tak, tak. Jak się zapewnie domyślacie po tytule nawiązałam drobną współpracę z marką Skarb Matki i właśnie otrzymałam od nich wybrane przez siebie produkty do testowania. Właśnie zaprzyjaźniamy się z
 Od dawna polowałam na te kosmetyki i w końcu się udało. Pierwsze wrażenie - super, przede wszystkim zapach mydełka i pomadki.


Antosi najbardziej spodobała się pomadka. Cóż jako mała dama doskonale wie do czego ona służy. Dzielnie posmarowała sobie usteczka i od razu zabrała się do malowania tatusia :) Więcej - po dokładnym przyjrzeniu się produktom. A dziś jeszcze krótka historia firmy.

Firma Macar jest wielopokoleniową, polską firmą rodzinną.
Produkują kosmetyki dla niemowląt i dzieci pod marką Skarb Matki kosmetyki dla przedszkolaków pod marką Skarb Matki FUN oraz kosmetyki dla kobiet w ciąży i młodych mam pod marką Skarb Matki Femina.
Firma istnieje od ponad 60 lat. Została założona przez magistra farmacji - Władysława Makarczyka. Obecnie prowadzona jest przez inż. chemika Dariusza Makarczyka (II pokolenie) oraz Paulinę Makarczyk i Pawła Makarczyka (III pokolenie).
Fragmenty opowieści historii państwa Makarczyków można przeczytać tu:
Polecam również historię pana Dariusza Makarczyka- właściciela firmy “Mackar”, w której pisze m.in. 
Ojciec, to dla mnie wielki wzór. Symbol człowieka z silną wolą i wytrwałością. Po wojnie chciał mieć własną aptekę, ale ponieważ w ciągu jednego dnia wszystkie zostały upaństwowione, to zaczął zaopatrywać te państwowe już apteki w wytwarzane przez siebie produkty - maść cynkową i maści na świerzb. To dało mu trochę gotówki, a że po wojnie niczego nie było, to zaczął produkować mnóstwo innych rzeczy: pastę do podłóg, do zębów, puder dla dzieci, kamień do czyszczenia tenisówek o nazwie „Biel Tenis", (były wtedy takie płócienne buty, które się tym białym proszkiem smarowało, żeby ładnie wyglądały), produkował anty-ferr, czyli proszek do wywabiania plam rdzawych przy praniu, znicze nagrobkowe, puder kolorowy do twarzy. Wciąż mam etykietki wielu z tych produktów.
Można tam również znaleźć zdjęcia etykiet "tamtych" produktów jak te:



 Serdecznie polecam, również ich profil na facebook'u https://www.facebook.com/skarbmatki. Co jakiś organizowane są tam konkursy w wyniku których mmożna się stać szczęśliwym posiadaczem kosmetyków Skarb Matki. A już niedługo opinie :)

wtorek, 8 stycznia 2013

Mam i ja

Noworoczne postanowienia zwykle są takie same. Ale chyba ten rok jest szczególny. Skończyła mi się dwójka z przodu :/ Chyba czas najwyższy zabrać się za siebie i w końcu wyglądać jak człowiek. Mam nadzieję, że Antonia dostanie się do przedszkola i ja zanim pójdę do pracy będę miała chwilę dla siebie. na dobry początek podejrzałam u Patity pewne kółko. No tak go zachwalała, że i ja poprosiłam o nie Mikołaja. Na początku Mikołaj odpowiedział: I tak nie będziesz ćwiczyć. Ale w końcu kupił. Oto i ono:


Jest duże i dość ciężkie. Kręcenie nim wcale nie jest takie proste jak mi się wydawało. I troszkę boli :p Ale co tam. Decyzja podjęta, także trzeba działać. Tylko chyba muszę lodówkę na klucz zamknąć, bo czasami mam wrażenie, że opętała mnie choroba obżarstwa. Na pierwsze wyniki daje sobie trzy miesiące - czyli do moich trzydziestych urodzin. I mam nadzieję, że moja wola jest silniejsza od paczki Michałków schowanych w szafce nad kuchenką :)

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Wracamy do żywych

Zaszły tydzień był okropny. Praktycznie przeleżeliśmy cały w łóżku. Antosi nic nie przechodziło, dlatego w czwartek ponownie wybrałyśmy się do lekarza i skończyło się na antybiotyku. Przynajmniej widać po nim różnicę. Przestała gorączkować i czuje się już znacznie lepiej, choć nadal trochę kaszle i smarka. Mnie też dalej kaszel trzyma i z nosa coś leci, a wczoraj skończyłam brać swój antybiotyk. Najgorszy w tym wszystkim był bałagan. Przez cały tydzień praktycznie nic nie było sprzątane i dziś od rana biegam próbując ogarnąć powstały chaos. Z grubsza wygląda już nieźle. Została mi góra prasowania i łazienka, do której tą górę właśnie upchnęłam. Straszne są te wszystkie chorubska. Jak przeliczyłam w przeciągu ostatnich dwóch tygodni wydałam 200zł na same leki. Do tego postanowiłam kupić inhalator za kolejne 100zł. Porażka. Czas nadrobić zaległości i nie dać się więcej chorobie. Szkoda tylko, że moja odporność o mnie zapomniała :/

środa, 2 stycznia 2013

Witamy Nowy Rok

Miałam nadrabiać zaległości, z zamiast tego tworzę kolejne. Z wyprawy wróciliśmy w sobotę wieczorem. Niestety ja wróciałam chora. W niedzielę wieczorem dopadło Antosię, a w poniedziałek męża. I tym o to radosnym sposobem powitaliśmy Nowy Rok w łóżku. Antosia dostała stały zestaw - czyli Neosine, mnie przepisali antybiotyk, mąż walczy z chorobą, ale chyba w końcu skusi się lekarza.

Dużo zdrowia, pomyślności i szczęścia w Nowym Roku, życzę Wam ja - Katashyna