wtorek, 8 maja 2012
Cycuś
W naszym dzidziusiowym języku cycuś oznacza po prostu smoczka. Antonia jest już taka duża i cały czas do spania musi mieć swojego cycka. Historia ze smoczkiem zaczęła się jeszcze w szpitalu. Tuż po narodzinach położna powiedziała mi, że Antonia ma tak silny odruch ssania, że musi dostać smoczka, ewentualnie będzie wisieć mi na cycku przez 24h. Z dwojga złego wybrałam smoczka. I tak od narodzin, dzień w dzień towarzyszy nam smoczek. Najpierw był anatomiczny, ale nim pluła. Później płaski, ale tego w ogóle nie chciała ssać. W końcu kupiliśmy "kuleczkę" i to było to. Jakiś czas czemu próbowaliśmy oduczyć Antoniuszka od smoczka, ale po ciężkich próbach, nieprzespanych nocach i szlochach daliśmy spokój. Smoczuś wrócił. Jednak jakiś miesiąc temu Antonia pogryzła swojego smoczka, a dokładnie ma on chyba z siedem pęknięć i jedną wielką wygryzioną dziurę. Próbowałam zastąpić zniszczony smoczek nowym, ale nie chciała. Nie chce ssać porządnego smoczusia, chce swojego popękanego z jedną wielką wygryzioną dziurą. Czy to znaczy, że powoli żegnamy się z cycusiem? Może jak Antonia całkowicie odryzie silikonową część to będzie już koniec? Chociaż powiem Wam jedną rzecz. Ona doskonale rozumie, że cycuś jest dla małych dzieci, a ona uważa się już za dużą dziewczynkę. Skąd to wiem? Jak byłyśmy u alergologa to w pewnym momencie, już ze zmęczenia, włożyła do buzi cycusia. Lekarz to zobaczył i skomentował następująco: "Taka duża dziewczynka i z cyckiem w buzi? Nie wstyd Ci?". I zrobiło jej się wstyd. Szybciutko wyciągnęła smoczka i mi oddała. Czyli rozumie, że coś z tym cyckiem jest nie tak. No mam nadzieję, że to już koniec, bo jak się czasem w nocy rozbudzi, a smoczuś leży gdzieś na ziemi, bo wypadł, to jest lament, że hej. I trzeba zwłoki ruszyć, znaleźć smoczka i podać. A o 2 czy 4 nad ranem to nie lada wyzwanie :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
moja tez doi smoka ale w nocy i tak gdzies lezy a ona spi z otwarta buzia :), a w ciagu dnia jak tylko gdzies go lapnie to od razu do dzioba
OdpowiedzUsuńW dzień raczej chowam, ale jak widzę, że jest jakaś śnięta i pada na twarz to się lituję i jej daję to ukochane "am". Głównie to mi o ząbki chodzi. Ja ciągnęłam smoka prawie do trzech lat, a potem kolejne 9 spędziłam u ortodonty. Nie wiem jak się smoczuś i mleczaki mają do stałych zębów i złego zgryzu, ale podono mają :/
UsuńJestem doradcą laktacyjnym i tak czytam i nie dowierzam, jakie położne pracują w szpitalu, że by młodej matce i nowo narodzonemu dziecku wmawiać bzdurę, że dziecko ma silny odruch ssania i będzie wisieć cały czas na piersi i metodę fatalną w skutkach ładują niemowlęciu smoczek do buzi. Istna katastrofa. Każde dziecko rodzi się z odruchem ssania i nie ma pojęcia większe mniejsze, przecież smoczek jest w ogóle nie wskazany przy karmieniu piersią bo może prowadzić do naturalnego zahamowania ssania piersi. A dwa jak już smoczek został dany to jak najszybciej go oduczyć bo im dziecko większe tym trudniej. Sama zresztą widzisz po swojej córce. Życzymy jak najszybszego oduczenia smoczka.
OdpowiedzUsuń