czwartek, 27 czerwca 2013

Pociąg

Mój mąż czasem piecze dla nas chlebek. Pewnie zastanawiacie się co ma chleb do pociągu? Ma :) Już wyjaśniam. Otóż czasem na kolację Antonka prosi o chlebek z masełkiem bez skórki. Akurat miałam w domu ten upieczony przez męża. Po ukrojeniu kromka zwykle ma kształt kwadratu lub prostokąta. Naszykowałam jej kanapkę, ale że wydała mi się duża, przekroiłam ją na pół. Antosia jak zobaczyła, stwierdziła że kanapki są za duże. Ech, to przekroiłam na mniejsze i w ten sposób powstały cztery średniej wielkości kwadraty. Zjadła i jej smakowało. Następnego dnia spała u babci. I znów na kolację prosi o kanapkę z masełkiem bez skórki, ale tym razem mówi, że chce małe kwadraciki. Ponieważ babcia nie była uświadomiona o jakie chodzi, pokroiła jej po prostu kanapkę na maleńkie kosteczki. Och, Antosia bardzo się rozgniewała, że nie o to jej chodziło. Sprytna babcia wbiła wykałaczki i powiedziała, że to pociąg. I ten okazał się pyszny. Teraz na kolację Antosia prosi o pociąg z szyneczką, a wygląda on po prostu tak:


Matka musi się narobić przy kolacji, ale w takiej formie Antosia potrafi zjeść dwie, czasem dwie i pół duże kanapki lub pięć z angielki. Ma apetyt :) Ciekawe, kiedy pociąg się znudzi :)

2 komentarze:

  1. Muszę chyba spróbować bo u nas jakoś ostatnio kanapki idą opornie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oliśce tata kiedyś szykował takie kwadracikowe kanapki,ale chlebka to już nie chciał piec...ukłony dla męża za pieczenie!

    OdpowiedzUsuń

To jest mój blog i zawiera on moje opinie. Jeśli masz inne - napisz. Pamietaj jednak - komentuj, sugeruj, ale nie obrażaj.