niedziela, 26 sierpnia 2012

Słodycze

Wiele mówi się o próchnicy u małych dzieci. Apeluje by ograniczać im cukry i nie podawać słodyczy. Ale z drugiej strony wszystkie herbatki dla dzieci i niemowląt to przecież czysta glukoza, fruktoza i inne cukry z dodatkiem smaku owoców lub ziół. To samo soki. Kiedyś na spóbowanie kupiłam Bobo Frut o smaku truskawki - była tak słodka, że aż mnie zemdliło. Wszystkie kaszki również są dosładzane, niektóre aż za bardzo. Jak to wszystko się ma do zalecenia o ograniczaniu cukrów w diecie dziecka?
Ponieważ Antonia miała alergię (tak, chyba w końcu mogę to powiedzieć głośno - MIAŁA), nie mogła jeść ciastek, cukierków, nawet rogali i słodkich bułek. Kaszek nigdy nie tolerowała, także mleko zagęszczałam jej zwykłym kleikiem ryżowym lub kukurydzianym. Soki kupowałam ze względu na skład, czyli te bez cukru. Ale żeby jej nieco życie osłodzić, dawałam jej żelki (zazwyczaj Nim 2) i czasem jakiegoś lizaka. Nie wydzielałam jej po jednej żelce, zazwyczaj wsypywałam garstkę do miseczki, do której miała dostęp. Skutek. Teraz jak Antosia dostaje kinderka, nie wsadza go sobie łąpczywie do buzi, krzycząc przy tym, że chce jeszcze. Zje go powolutku, a jak uzna, że już ma dość, odłoży. Będąc u znajomych, nie rzuca się na stojące na stole przysmaki. Pokaże paluszkiem na co ma ochotę, spyta czy może, weźmie, ugryzie, jak jej zasmakuje zje do końca, ale nie woła kolejnej porcji. Może ktos uzna, że to niemądre n apychać dziecko słodyczamy od najmłodszych lat. Ale ja widzę w tym dobre strony. Antosia nie woła i nie wymusza, bo wie, że jak będzie miała ochotę dostanie i potrafi się przy tym kontrolować.
Nasunął mi się taki temat po wizycie u lekarza. W poczekalni Antosia ciućkała sobie lizaka, obok nas siedziała pani również z dwuletnim dzieckim i tłumaczyła mu, że co ma ta dziewczynka to lizak, ale jemu takich rzeczy jeszcze nie wolno. Jak przyjdzie czas to dostanie. Co Wy na to?

8 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą! Też daję od czasu do czasu coś słodkiego swojemu Osinkowi. Babcia też uraczy wnuczka jakimś cukierkiem:) Ale oczywiście wszystko z umiarem i obowiązkowo po zjedzonym posiłku a nie zamiast! To jest mój warunek i nawet babcia musi się go trzymać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja podobnie jak Ty i Ewa daję małej od czasu do czasu coś słodkiego :) Chodzi wtedy cała nabuzowana :p

    PS.: Kasiu zapraszam do nas - Już dawno Cię u nas nie było... może wrócisz ? Konkursy trwają w najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że jedynie zerkam, ale obiecuję poprawę :)

      Usuń
    2. :) To w sumie tak jak ja do Ciebie - zerkam i również zamierzam być tu bardziej aktywna - a co ! jak szaleć to szaleć :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Moja najstarsza tak je słodycze, a najgorzej jest jak dostanie krajankę, odkleja każdą część wyliże masę i dopiero pomalutku sączy wafel i tak jest z każdą warstwą...jak jej dobrze pójdzie to konsumpcja jednego wafla zajmuje 1 godzinę ;-/

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jestem przeciwniczką dawania słodyczy tak małym dzieciom. Lepiej słodycze typu lizaki, czekolada, batoniki zastąpić suszonymi owocami jak żurawina, morela czy rodzynki. Dużo zdrowsze i od maleńkiego nauka dobrych nawyków żywieniowych. A solone nie zdrowe chipsy chipsami warzywnymi np. marchewka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy robi jak uważa, ale zupełne odsunięcie od słodyczy może spowodać, że jak je w końcu spróbuje i ktoś je wystawi na stół, po prostu bez opamiętania się na nie rzuci, bo w domu nie ma.
      Mama trzylatka

      Usuń
  5. Wszystko z umiarem.
    Zarówno podawanie słodyczy jak i ich ograniczanie.
    Miki dostaje słodycze, ale tak jak u Ciebie koniecznie po posiłku a nie zamiast.
    Czasem jak my mamy imprezę, święto czy jakąś inną okazję kiedy sami podjadamy smakołyki to dlaczego On powinien być inny i łakocia nie dostać?

    OdpowiedzUsuń

To jest mój blog i zawiera on moje opinie. Jeśli masz inne - napisz. Pamietaj jednak - komentuj, sugeruj, ale nie obrażaj.