środa, 5 września 2012

Żłobek

Od kiedy Antosia pojawiła się na świecie było dla mnie jasne, że nie puszczę jej do żłobka. Pojawienie się alergii, bardzo pomogło mi w przekonaniu męża, że to słuszna decyzja (z alergią na wszystko nie chcą przyjmować dzieci). Sama jestem nauczycielem wychowania przedszkolnego, początkowego w klasach 1 - 3 oraz matematyki i informatyki. W związku z tym posiadam znajome panie nauczycielki, przedszkolanki i te pracujące w żłobku. Nie raz słyszałam, jak przyjmuje się do żłobka za dużo dzieci, żeby zarobić. Brakuje czasu i personelu, dlatego te najmniejsze dzieci są najbardziej poszkodowane. Chcę aby mój przekaz był jasny: nie krytykuję tych, którzy dzieci do żłobka puszczają oraz nie twierdzę, że w każdym dzieję się tak samo. Jednak jeśli mam taką możliwość żeby z dzieckiem zostać - to tę właśnie opcję wybieram. Traktowanie dzieci w żłobkach - temat nasunął mi się po rozmowie z koleżanką, która właśnie puściła swoją dwuletnią córeczkę do państwowego osiedlowego żłobka i zastanawia się po trzech dniach czy jednak jej nie wypisać.

Opis "naszego żłobka":
  • W żłobku są dwie grupy - jedna dla dzieci do roku i druga dla dzieci powyżej roku. Podział jak dla mnie absurdalny, bo jak zaorganizować czas jednocześnie dla rocznego dziecka, które jeszcze nie chodzi i dwulatka oraz jak takie dzieci bawią się ze sobą. Jak Antosia widuje się z rocznym dzieckiem, to zamiast roczniak dopasowywać się do straszego, to Antośka dopasowuje się do młodszego i nagle woła smoczka albo chodzi na czworakach.
  • Grupy są przepełnione - w młodszej grupie jest 36 dzieci, w starszej (o zgrozo!) aż 42! Do tego tylko trzy nauczycielki, w starszej grupie dodatkowo pomoc i pani higienistka (czyli z dochodzącymi pięć, co i tak jak dla mnie zbyt mało). Sale zupełnie nie przystosowane do takiej ilości dzieci, dlatego posiłki jedzą turami po 15 dzieci.
  • Miłe panie oczywiście zbierają od naiwnych rodziców listy z poleceniami typu: Proszę o wysadzanie mojego dziecka na nocnik co półtorej godziny - uczymy się odpieluszkowania albo Jak Kacperek nie będzię chciał jeść to trzebą łyżeczką samolocik udawać, wtedy buzię otworzy. I niestety sikające w pieluszki dzieci siedzą w zasikanych pieluszkach dopóki ta nie zrobi się tak wielka, że naprawdę ją widać albo do momentu, kiedy panie sprawdzają pieluchy wszystkim i wszytskim zmieniają lub do czasu aż rodzić przyjdzie odebrać dziecko, a Kacperek jak nie zje - to jego strata, bo pani ma na jego karmienie zaledwie 7 minut jak nie mniej.
  • Do tego wszystkiego miesięczny koszt z niepełnym wyżywieniem (dowiedziałam się od koleżanki, że niepełne dla niej to 90%) to aż 380zł i każdego miesiąca należy przynieść wyprawkę w postaci chusteczek zwykłych, nawilżanych, dwóch rolek papieru toaletowego i ręczników papierowych oraz środków czystości wypisanych na liście. 

To, że tak w żłobkach się dzieje, wiem od koleżanek w nich pracujących oraz mam, które na żłobek się zdecydowały. Mam nadzięję, że Wasze żłobki są inne. Pozostaje nam tylko zaufać paniom opiekującym się naszymi dziećmi, które obiecują, że będą przewijać jak będzie siku, a nie o ustalonej godzinie przewijania.

9 komentarzy:

  1. u nas w żłobku są 4 grupy w każdej koło 25,po 3 panie na stałe i 2 dochodzące. jak moja chodziła to zadowolona i antosia też choć niestety nie nachodziła się dużo bo zaraz zaczęły się problemy z płucami a później wyszło, że ma astmę i totalny zakaz żłobka.no niestety takie są realia w żłobkach a nie każdego stać by płacić 800 za prywatny gdzie na 3 panie jest 8 dzieci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koło mnie prywatny kosztuje 1000zł za jakies 6 godzin dziennie bez wyżywinia :/ Dlatego cieszę się, że nie mam aż takiej krytycznej sytuacji, że muszę iść do pracy i oddać dziecko do żłobka. Rozmawiałam już w przedszkolu - jest możliwość przyjęcia Antosi od stycznia/lutego jako dwu i pół latka i myślę, że to jest bardzo dobra alternatywa.

      Usuń
  2. Dziewczyno zasięgnij języka, a następnie zabieraj zdanie w temacie. Bo chyba przedstawiasz wizję, niczym z łagrów. Zbulwersowała mnie Twoja wypowiedź za nim coś napiszesz pomyśl dwa razy. Wnioskując po Twojej wypowiedzi śmiem twierdzić, że bardzo z Ciebie wygodna panienka, widać sytuacja Cię nie zmusiła do tego nie stałaś pod ścianą. I myślę, że skoro sama osobiście w tym nie siedzisz to nie zabieraj zdania i nie krzywdź swoją wypowiedź innych. Gadasz takie farmazony, że ręce opadają typu 380 zł koszt z niepełnym wyżywieniem poczytaj trochę, bo żłobek to koszta stałe jak 10% najmniejszego wynagrodzenia czyli od kwoty 1500 zł czyli równa się 150 zł+koszta wyżywienia, która w Państwowych żłobka pełna (śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek)stawka wyżywieniowa wynosi 4,11zł, którą to kwotę można odpisać w każdym kolejnym miesiącu, jeśli dziecko jest nie obecne powyżej 4 dni w żłobku, dwa jeśli dziecko nie jest na pełnym wyżywieniu stawka adekwatnie się zmniejsza. Kolejna przez Ciebie przedstawiona bzdura dotyczy wysadzania dziecka na nocnik jest to zabronione w żłobku do momentu do kiedy dziecko potrafi sygnalizować potrzeby. I kolejna rzecz dziecko uczulone-alergiczne również jest przyjmowane do żłobka w karcie informacyjnej jest pytanie czy dziecko ma alergie i wtedy tworzone jest dla niego specjalna dieta. I jeśli wiesz to tym zajmuje się specjalna osoba zwana intendentką inaczej żywieniowiec, który skończył w tym temacie studia. I dzieciom na pewno nie są serwowane tak "zdrowe" obiady jak Twoje czytaj serduszka czy parówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powyższa relacja jest ze żłobka, do którego uczęszcza dziecko przyjaciółki, posiada ona zdjęcia z przepełnionych sal i chyba wie ile płaci. W żłobku, w którym pytałam o przyjęcie Antosi odmówioni mi ze względu na to, że prócz mleka i jajek była uczulona również na pszenicę, więc jej dieta mocno odbiegała od typowej.
      Jeśli chodzi o ilość posiłków - deklarowane są cztery, ale w naszym żłobku (tata był z córką cały dzień żeby ją przyzwyczaić) w poniedziałek drugie śniadanie było, ale we wtorek i środę już nie.
      O wysadzanie, chodziło mi o mamy, które piszą tzw listy próśb (takie też znam) i zaznaczają w niej żeby dziecko było regularnie wysadzane.
      Nie jestem wygodnicka i nie uważam się za taką. Zaznaczyłam, że nie muszę szukać żłobka. Gdyby zaistniała taka sytuacja, na pewno sprawdziłabym opinie mam i obejrzała każdy żłobek przez zapisaniem dziecka.
      Odnośnie parówek - są serwowane w żłobku jak i w przedszkolu na śniadanie lub podwieczorek.

      Usuń
    2. Chyba w Twoim przedszkolu, bo w naszym żłobku nie ma ich w menu, a dwa mam intendentkę ciocię w przedszkolu i wspomniane parówki są zabronione. Co do przepełnionych żłobków to mam tego świadomość, ale pamiętaj, że problem nie dotyczy tylko żłobków, a przedszkoli również i śmiem twierdzić, że przedszkoli dotyczy to w większym stopniu, bo kiedy dziecko wchodzi w okres przedszkolny większości mam kończy się wychowawczy i czas wracać do pracy. Więc może warto byś poruszyła temat przedszkola, do którego pójdzie Twoja córka od styczni/lutego, ale pewnie ono jest idealne.

      Usuń
    3. Zabronione parówki są w niemal każdej placówce, tych o którcyh wspominam również. Też mam osobę pracującą w przedszkolu jak wiesz, także bardzo dobrze orientuję się w sytuacji również żywieniowej. Oczywiście przedszkole, do którego chce posłać dziecko nie jest idealne, ale na pewno nie jest przepełnione. Ma ten komfort, że zamiast 4 grup posiada ich aż 10.

      Usuń
    4. Odnośnie opłat - 150zł opłata stała plus w naszym żłobku obowiązkowa opłata miesięczna na tzw komitet rodzicielski 60zł i u nas stawka żywieniowa to 4,75zł (według ustawy może być od 4 do 5zł). Do tego obowiązkowa wyprawka higieniczna z podanej przez żłobek listy i przyborów typu kredki oraz zakup produktów typu chusteczki wygenerowało 380zł. A odpisać faktycznie można stawkę żywieniową dopiero po nieobecności dłuższej niż 4 dni, a jak wypadnie mniej - już nie.

      Usuń
  3. Droga mamito. Żłobek do którego chodziło moje dziecko wynosił mnie miesięcznie 350zł, jak wyżej stała opłata 150zł, komitet 55zł (podobno te pieniądze przeznaczone były na zakup ozdób, imprez, książek) wyżywienie 4,63zł i co miesiąc wyprawka chusteczki, papier toaletowy... plus u mnie paczka pieluch. I tak miesiąc w miesiąc. U nas co prawda były 4 grupy po ok 25 dzieci, ale panie średnio dbały - mój mały miał wiecznie odparzoną pupę :/ Zawsze też mnie zastanawiało dlaczego odbierając dziecko nie mogę wejść do grupy i zobaczyć jak się dzieci bawią, tylko musiałam dzwonić domofonem i czekać aż pani mi syna przyniesie. Dlatego po pół roku zrezygnowałam ze żłobka.
    Zabronione parówki :) Nie słyszałam o takim przepisie ani ustawie :) Poza tym niektóre parówki posiadają pozytywną opinię Instytutu Matki i Dziecka. Skoro niby parówki są zabronione, to czemu nie sól, przyprawy i słodycze? Szymon w tym roku poszedł do przedszkola i we wtorek ma podwieczorek miał pączuszki liliputki, a wczoraj wafelki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę bardzo, to "moje przedszkole" i menu
    http://przedszkole143.edupage.org/menu/?posun=-2
    w środę na śniadanie szynkowa, nie szynka czyli najtańsza z wędlin, a w czwartek na śniadanie zabronione parówki. Do tego w menu pojawiają się też rzeczy jak chleb z masłem orzechowym, czy ciasto. Nie wiem jakie ciocia intendentka ma kompetencje, ale niech się dokształci, albo niech skarży inne przedszkola w Polsce.

    OdpowiedzUsuń

To jest mój blog i zawiera on moje opinie. Jeśli masz inne - napisz. Pamietaj jednak - komentuj, sugeruj, ale nie obrażaj.