Kolejne bardzo nieprzyjemne badanie to oczywiście słynny test obciążenia glukozą robiony ok. 25 - 30 tygodnia. Generalnie polega on na tym, że ze skierowaniem od ginekologa i z glukozą w proszku kupioną w aptece trzeba się udać do przychodni. Potem jest pobieranie krwi i picie tego słodkiego świństwa. Podobno cytryna pomaga. Oczywiście nie leżąc na dnie torebki, ale zjedzona po wypiciu tego paskudztwa lub dodana do glukozy. Ja o możliwości ratowania się cytryną dowiedziałam się dopiero po badaniu i dzielę się ta informacją z każdą ciężarną szykującą się na glukozę. Też próbowałam się jakoś przygotować, więc zasiadłam przy komputerze i buszowałam na forach. Na którymś przeczytałam, że najgorsze jest samo picie, bo to strasznie słodkie, fuj! Przygotowałam się więc psychicznie na to fuj!, ale jakoś nie nastąpiło. W moim przypadku wypić dało się bez problemu, tyle że już kilka minut później zapragnęło wrócić do świata, po czym oblał mnie zimny pot, kręciło mi się w głowie i miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Wszystko to akurat przy okienku kasy w przychodni. Zawisłam na nim niczym zawodowy człowiek nietoperz, z głową w dół, a panie pielęgniarki pozwoliły mi tak wisieć, znając widocznie podobne przypadki...Książeczka nie jest długa, do tego bardzo przyjemnie się ją czyta. Naprawdę bardzo polecam, nie tylko dla przyszłych mam, ale dla każdego kto chciałby się dowiedzieć jak z problemami radzi sobie Ania Jankowska. Jeśli podobał Wam się fragment - kupujcie :)
Przy okazji patronatem medialnym książeczki jest między innymi Poradnik mamy i mbaby - portale, na które również czasem zaglądam :)
Książeczka wygląda tak
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To jest mój blog i zawiera on moje opinie. Jeśli masz inne - napisz. Pamietaj jednak - komentuj, sugeruj, ale nie obrażaj.