czwartek, 26 kwietnia 2012

Wizyta u alergologa

Mimo wszelkich starań, zakupu kremów i kąpieli w krochmalu, plamy na skórze Antoni nie zniknęły. Wczoraj postanowiliśmy wykluczyć z diety nawet chleb z piekarni, w której zawsze go kupowaliśmy, podejrzewając, że jednak zaczęto dosypywać do niego mąki pszennej. A dziś mieliśmy wizytę u alergologa. No cóż, mimo iż badania wyszły dobre, skóra pokazuje zupełnie coś innego. Porada - zapominamy o mleku i jajkach. Do tego, żeby podleczyć Antonię dostaliśmy maść. Po przeczytaniu ulotki, szczególnie punktu dotyczącego niepożądanych skutków ubocznych, zastanawiam się czy to legalne produkować lek dla dzieci, który może powodować "zaburzenia wzrostu i rozwoju". Straszne! Aż brakło mi słów...

Jedyny pozytywny aspekt całej wizyty to reakcja Antosi. Już jak jechałyśmy do lekarza wkładając paluszek do buzi powtarzała "paji aaaaa" [tłum. pani będzie zaglądać do buzi, a ja będę mówić aaaa]. I faktycznie, tylko weszłyśmy do gabinetu, Antonia nie pozwoliła lekarzowi przeprowadzić ze mną wywiadu. Chodziła dookoła biurka wkładając paluszek do buzi powtarzała "paji aaaa". Lekarz w końcu domyślił się o co chodzi i powiedział: "Cóż za nadgorliwy mały pacjent, no dobrze, obejrzymy Twoje gardziołko". Posadziła ją na stołeczku, Antonia grzecznie otworzyła buzię i powiedziała głośno "aaaaaa". Lekarz chciał zsadzić mojego kartofelka na ziemię i kontynuować wywiad oraz notatki, na to Antonia pokazując na stetoskop powiedziała: "paji tin tin pepe" [tłum. niech mnie pani zbada i obejrzy brzuszek - pepe to pępęk]. Lekarz nie miał wyjścia, od razu domyślił się czego chce dziecko. Antonia sama podniosła rączki, żeby zdjąć jej ubranko i pokazała paluszkiem swój pepe.
Taki to właśnie z niej mały pacjent. Doskonale zna swoje prawa i wie czego od lekarza wymagać. Żadnego zbędnego gadania. Ściągam koszulkę, pokazuję język, dziękuję, proszę receptę, do widzenia :)

3 komentarze:

  1. znam to moja dokładnie wie o co chodzi u lekarza widzi stetoskop od razu pokazuje brzuszek i podnosi bluzkę, widzi patyczek otwiera buzie. studenci w szpitalu jej nie straszni ostatnio u alergologa było ich 6 a moja Tosia uśmiechnięta zabiera jednej studentce stetoskop i sama się bada no cóż dzieci wiedzą co jest grane

    OdpowiedzUsuń

To jest mój blog i zawiera on moje opinie. Jeśli masz inne - napisz. Pamietaj jednak - komentuj, sugeruj, ale nie obrażaj.