niedziela, 1 kwietnia 2012

Przygoda z nocniczkiem

Od pewnego czasu w łazience postawiliśmy mały zielony nocniczek z małą żółtą kaczuszką na oparciu. Antonia jest już na tyle duża, że powinna w końcu zrezygnować z pampersów. Do robienia siusiu cieżko ja namówić niestety, ale gdy tylko widzę, że chowa się za lodówką albo pod suszarką, pytam: "Antoniu chcesz sisi (w jej języku oznacza to kupkę) na nocniczek?", zazwyczaj odpowiada, że tak i kupka ląduje w nocniczku. Dziś tuż przed kąpaniem zauważyłam, że Antonia chowa się za lodówką. I znów sie udało. Uśmiechy, klasaknie i zadowolona "jaja" czyli mała żółta kaczuszka. Ponieważ napuszczałam już wodę do wanny, postanowiłam nie zakładać jej już pieluszki, a jedynie spodenki. To był największy błąd jaki mogłam popełnić. Gdy sprawdzałam temperaturę wody, do łazienki wbiegła Antonia krzycząc: "Mama si!". Co? Znowu? No dobrze, skoro chce to posadzę ją na jej mały zielony nocniczek. Niestety, tym razem okazało się za późno. Nie pytajcie co i w jakim stanie ujrzałam jak ściągnęłam jej spodenki. Szybko opłukałam ją pod kranem, przetarłam chusteczkami i kierując się do kuchni by je wyrzucić moim oczom ukazał się nasz pokój. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że spodenki Antosi miały dość szerokie nogawki bez ściągaczy na dole. Niestety gdzie stanęła, tam zostawiła po sobie ślad. Jaki z tego morał? Kochana mamo, zanim założysz dziecku spodenki, pamiętaj o majteczkach! Przy ewentualnej awarii na pewno będzie mniej sprzątania :)

2 komentarze:

  1. Teraz fajnie się czyta, ale wtedy jak zobaczyłam kupkę na nóżkach, spodniach i niemal całej podłodze, to nie było mi do śmiechu :)

    OdpowiedzUsuń

To jest mój blog i zawiera on moje opinie. Jeśli masz inne - napisz. Pamietaj jednak - komentuj, sugeruj, ale nie obrażaj.